Marcin Frączak: Trudno się było spodziewać innego rozstrzygnięcia niż wygranej na stadionie przy Konwiktorskiej Polonii z Cracovią. Czy można się było w ogóle obawiać "Pasów"?
Daniel Gołębiewski:
Jak najbardziej, bo w zespole Cracovii jest naprawdę kilku ciekawych, jeśli chodzi o umiejętności indywidualne, zawodników. Wygraliśmy, bo wypracowaliśmy sobie sporo bramowych sytuacji, które potrafiliśmy zamienić na gole. To ważne zwycięstwo, bo zmęczeni byliśmy już remisami. Co prawda przegraliśmy w lidze do tej pory tylko jeden mecz, ale za remis dostaje się tylko punkt.
Polonia już po 17 minutach prowadziła 2:0 i mogła spokojnie kontrolować mecz. To chyba najłatwiej wywalczone trzy punkty w tym sezonie?
- W lidze nie ma łatwych meczów, mimo że wygraliśmy wysoko. Gdyby Cracovia wykorzystała bramkowe okazje przy stanie 0:0, ten mecz mógłby się różnie potoczyć.
Mógł, ale piłkarze Cracovii są w takiej, a nie innej formie, że nie wykorzystywali czasami bardzo klarownych sytuacji!
- A może warto na ten mecz spojrzeć z innej strony. Warto wreszcie docenić naszą grę. Może zamiast uwypuklać niedostatki w grze Cracovii, lepiej stwierdzić, że to Polonia zagrała dobry mecz. Wygraliśmy 3:0, i z tego się cieszymy.
W następnym meczu w lidze Polonia zagra na wyjeździe z liderem ekstraklasy, z Jagiellonią. A ta u siebie do tej pory zanotowała komplet zwycięstw w lidze. Bardzo się Polonia obawia tego spotkania?
- Spokojnie, konsekwentnie idźmy do przodu. Jeszcze niedawno prześladowały nas remisy. Cieszmy się jeszcze trochę zwycięstwem nad Cracovią. Później będziemy chcieli wygrać w Pucharze Polki z KSZO, a dopiero potem pomyślimy o Jagiellonii.
Pucharem Polski, mimo, że jest w środku tygodnia, tak naprawdę kibice aż tak bardzo nie żyją. Bardzie emocjonuje ich mecz z Jagiellonią, która jest na pozycji lidera, tam gdzie była przez pewien czas Polonia. Przeciwko Cracovii wszedł pan od początku drugiej połowy za Ebiego Smolarka i strzelił gola. Nie będzie jednak łatwo wygryźć ze składu zarówno Ebiego jak i Artura Sobiecha. Może pan liczyć na grę w większym wymiarze czasowym w Białymstoku?
- Niezależnie od tego czy będę grał minutę, czy więcej, będę starał się wykorzystać szansę. Jestem napastnikiem, rozliczają mnie z bramek. Z Cracovią strzeliłem gola i z tego bardzo się cieszę. Można grać minutę i zdobyć bramkę, a można starać się przez 90 minut i nie zawsze się uda. W każdym razie bardzo chciałbym pociągnąć wątek strzelecki z meczu z Cracovią w kolejnych spotkaniach.
Stare zaszłości pomiędzy Pawłem Janasem i Tomasze Frankowskim oczywiście pana nie dotyczą, ale napastnik Jagiellonii już od dawna podkreśla, że w tym meczu na pewno nie zadrży mu przed bramką Polonii noga, jeśli będzie miał okazję strzelić gola. Franek strasznie się na ten mecz pewnie zmobilizuje, w końcu to Janas nie wziął go na mistrzostwa świata do Niemiec. To podniesie panu i kolegom poprzeczkę w tym meczu!
- Niech się koncentruje, niech się mobilizuje. My mamy bardzo dobrych obrońców, zdolnych zneutralizować jego poczynania. Wiadomo, że jest to bardzo dobry zawodnik, ale jeśli my zagramy jak należy skoncentrowani, to wtedy sobie nie pogra.
Jagiellonia u siebie wygrywa w tym sezonie w lidze wszystko jak leci. Czy z punktu wywalczonego w Białymstoku pan i koledzy ewentualnie będą zadowoleni?
- Skoro Jagiellonia nie przegrała u siebie w tym sezonie, to chyba pora odczarować ten stadion. To może być okazja do jeszcze większego zmotywowania się przed spotkaniem z liderem. Chyba to taki mały smaczek tego meczu. Jeśli uda nam się tam wygrać, to tym większa będzie satysfakcja. Pojedziemy tam na pewno po trzy punkty.
Atak Tomasz Frankowski - Kamil Grosicki, to firmowy znak Jagiellonii. Można kogoś bardziej obawiać się z drużyny Jagi?
- My będziemy musieli skupić się przede wszystkim na tym, aby wykonać to co do nas należy. Jeśli zagramy, tak jak sobie założymy, to wtedy Tomek Frankowski i spółka mogą zakończyć mecz z zerowym dorobkiem bramkowym. Nie możemy się skupić za bardzo na Jagiellonii, bo głównym kluczem do wygrania tego meczu będzie to, aby zagrać tak jak sobie założymy.