Latanie samolotem? Trudny temat - rozmowa z Maciejem Sadlokiem, piłkarzem Ruchu Chorzów

Maciej Sadlok to piłkarz Ruchu Chorzów, ale od stycznia będzie grał dla Polonii Warszawa. W wywiadzie dla portalu SportoweFakty.pl wypowiedział się o reprezentacji Polski, o nowym klubie i o meczu z KGHM Zagłębiem Lubin.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski

Bartosz Zimkowski: Remis z Zagłębiem 0:0 to sprawiedliwy wynik?

Maciej Sadlok: Cóż można powiedzieć... Na pewno był to mecz walki. Sądzę, że jeśli jakaś drużyna strzeliłaby gola, to wygrałaby. Oba zespoły mocno się broniły, zabezpieczały dostęp do własnej bramki. Myślę, iż pierwsza połowa była ze wskazaniem na nas, ale w drugiej Zagłębie w pewnym momencie przycisnęło. Z drugiej strony jakoś to kontrolowaliśmy. Końcówka była trochę nerwowa, lecz wiadomo, że jak nie da się wygrać, to remis także jest cenny.

Z czego to wynikało, że były momenty - tak jak pan mówi - iż Zagłębie was przycisnęło?

- Czasami ciężko jest to wytłumaczyć. Dzisiaj taki po prostu był przebieg meczu. Nagle nasza drużyna przestała grać piłką i wówczas piłkarzom Zagłębia automatycznie podnosi się morale. Co odebrali piłkę to wychodzili z groźną akcją. Cieszy to, że potrafiliśmy utrzymać czyste konto.

Z perspektywy trybun spotkanie wyglądało na ciekawe.

- Z boiska podobnie to wyglądało. Mimo iż tych bramek nie było, to sytuacje i okazje bramkowe jakieś były. Dla oka był to ciekawy i szybki mecz.

Przed meczem mieliście tyle samo punktów co Zagłębie, taki sam bilans wygranych, zremisowanych i przegranych spotkań, więc z góry można było przewidzieć, iż padnie remis.

- Pewnie niektórzy tak zakładali przed meczem, że dzisiaj będzie remis. Przecież spotkali się sąsiedzi z tabeli. Wiadomo, iż przyjechaliśmy dzisiaj po trzy punkty, ale cieszy to, że w tamtym tygodniu wygraliśmy na wyjeździe z Cracovią, a teraz zremisowaliśmy z Zagłębiem.

Jakiego wyniku się pan tutaj spodziewał?

- Po cichu liczyłem na jakieś skromne zwycięstwo. Jednak teraz schodziliśmy z chłopakami z boiska i tak na gorąco stwierdziliśmy, że jednak ten remis jest jak najbardziej sprawiedliwy.

Dzisiaj aktywny był Szymon Pawłowski. Trudno było go zatrzymać?

- Ja się przygotowywałem do tego zawodnika, bo wiedziałem, iż będzie grał po mojej stronie boiska. Szczerze to jakoś nie kojarzę, żeby mnie w jakiś szczególny sposób ograł. Na pewno jest to groźny zawodnik, trener zwracał na niego uwagę, mówił jakimi walorami dysponuje.

Oglądał pan mecze z udziałem Pawłowskiego?

- Powiem szczerze, że nie. Po prostu znam tego zawodnika boiska, oglądam też mecze, więc wiedziałem na co go stać.

Jaki ma pan patent na zatrzymanie takiego typu zawodnika?

- Myślę, że należy trochę odejść od niego, chociaż wiadomo, iż tacy szybkościowy zawodnicy nie lubią takiej twardej gry. Aczkolwiek dystans na takich piłkarzy trzeba sobie zachować i w jakiś sposób należy dać im się rozpędzić z jakąś rezerwą odległości.

Dzisiaj grał pan na lewej obronie, ale można było już pana zobaczyć także w roli defensywnego pomocnika i stopera. Nie służy panu takie przerzucanie z pozycji na pozycję?

- No niestety nie jest to z korzyścią dla zawodnika. Czasami trzeba się po prostu szybko przestawić. Później nie do końca mecze wyglądają tak, jak powinny wyglądać. Najlepiej czuję się na środku obrony, chociaż jestem gdzie indziej ustawiany. Chcąc nie chcąc muszę myśleć jak lewy obrońca.

Przechodząc do reprezentacji Polski, to jak wynika z raportu SportoweFakty.pl, jest pan jednym z najczęściej grających zawodników u Franciszka Smudy.

- Ostatnio to zostało lekko zachwiane (śmiech). Nie chcę do tego wracać. Mam nadzieję, że niedługo wszystko wróci do normy i ten bilans nadal będzie kontynuowany z czego bardzo cieszyłbym się.

Kontaktuje się z panem Franciszek Smuda lub ktoś ze sztabu szkoleniowego?

- Póki co nie. Po przyjeździe kadry z USA i Kanady takiego kontaktu nie było.

W grudniu reprezentacja ma zgrupowanie.

- Rozmawiałem z Andrzejem Niedzielanem i mówił, że teraz w grudniu będzie wyjazd do Turcji. Czy ja będę w tym składzie, to zobaczymy.

Tam trzeba będzie polecieć...

- Dla mnie to trudny temat. Nie chcę o tym myśleć i będę robił wszystko, żeby to przełamać.

Później, po reprezentacji, czeka na pana Polonia Warszawa.

- Muszę przyznać, że w ogóle o tym nie myślę. Nie mam do tego głowy. Koncentruję się na każdym meczu w Ruchu, ponieważ dla mnie punkty są tutaj najważniejsze. Chciałbym się fajnie pożegnać z tym klubem, gdzie spędziłem miłe cztery lata i były one bardzo ciekawe.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×