Sami zawodnicy nie wierzą już w to, że szczecińska drużyna ma jeszcze szanse na awans. Wszystko przez fatalną postawę w meczach, a co za tym idzie brak punktów. Do końca rundy jesiennej pozostały cztery spotkania, więc do zdobycia jest 12 punktów. - Gramy do końca. Zostały jeszcze 4 spotkania i wiadomo, że jeśli je wygramy to będą jeszcze jakieś realne szanse na awans - mówił Marcin Nowak, obrońca Pogoni Szczecin.
Portowcy zgromadzili w dotychczasowych 13. meczach zaledwie 17 punktów. Jak na zespół, który miał walczyć o awans, był właściwie pewniakiem do gry w przyszłym sezonie w ekstraklasie jest to wstydliwy wynik. Podopieczni Macieja Stolarczyka tracą do lidera 15 "oczek". - Ważne będzie, jak zaprezentują się prowadzące w tabeli zespoły. Trzeba poczekać do końca rundy i policzyć, czy są jeszcze szanse na wywalczenie przepustki - tłumaczył Nowak.
Celem Pogoni Szczecin przed startem sezony było wywalczenie awansu. Zespół się wzmocnił, szczycił się najwyższym w 1. lidze budżetem. Jednak sprawdziło się stare powiedzenie, iż ani nazwiska ani pieniądze nie grają. Wydaje się, że awans Portowców do ekstraklasy jest nierealny. - W tej chwili trudno jest powiedzieć, o co tak naprawdę walczymy. Sezon trwa i musimy walczyć do końca - mówił obrońca Pogoni. Sam trener szczecińskiej drużyny daje wciąż nadzieje kibicom na końcowy sukces. - Dopóki matematyka nam tego nie zabroni będziemy grali o awans do ekstraklasy. Ta drużyna potrafiła zwyciężać i potrafi nadal tylko trzeba nad tym pracować - twierdzi Maciej Stolarczyk.
Kibice spisują już na straty sezon 2010/11. Nadrobienie strat do prowadzącego ŁKS-u i drugiego Podbeskidzia byłoby wielkim wyczynem, jeśli nie cudem. Każda końcowa pozycja Pogoni Szczecin poniżej tej, która daje awans jest porażką dla szczecinian. - Tą rundę spisuję na stratę, ale co będzie później trudno powiedzieć i prorokować. Trzeba powiedzieć sobie szczerze, że aby liczyć się jeszcze w walce o awans musimy wygrywać do końca rundy - uważa Marcin Nowak.