W czasie spotkania sędzia Daniel Stefański dwukrotnie napomniał pomocnika Białej Gwiazdy dwoma żółtymi kartkami, co w efekcie poskutkowało wykluczeniem go z gry. Pierwszy kartonik Boukhari zarobił w 50. minucie, kiedy chwycił za gardło Marcina Robaka po tym, jak ten łokciem uderzył Clebera. Drugie żółtko Marokańczyk ujrzał w 78. minucie, kiedy w narożniku boiska starł się z Dudu Paraibą. Brazylijczyk uderzył go w plecy, za co sam otrzymał bezpośrednio czerwoną kartkę.
Spytany o to, czy Boukhari może spodziewać się kary za nieodpowiedzialne zachowanie, Maaskant zaprzeczył i wręcz pochwalił wypożyczonego z Kasimpasa SK pomocnika: - Chcę wrócić do tej sytuacji. Nie zrozumcie mnie źle - mam szacunek dla sędziów, wykonują ciężką pracę - ale moim zadaniem jest chronienie piłkarzy mówi Maaskant. - Kiedy Cleber dostał łokciem w twarz, reszta drużyny powinna się za nim wstawić. Nie może być tak, że ktoś dostanie łokciem w twarz i powie: "Przepraszam. Przepraszam, że nadstawiłem swoją twarz pod twój łokieć" - opowiada holenderski szkoleniowiec.
- Boukhari zareagował w imieniu całej drużyny. Dostał żółtą kartkę, ale w drugim przypadku to on został uderzony dwa razy w twarz, a też został wykluczony. Dalej nie wiem dlaczego tak się stało - mówił opiekun Białej Gwiazdy.
Za kadencji Maaskanta przy Reymonta 22 już dwóch zawodników musiało sięgnąć do kieszeni, by zapłacić za swoje zachowanie. Patryk Małecki musiał wpłacić określoną kwotę do klubowej kasy za otrzymanie czerwonej kartki za "pyskówkę" z sędzią w czasie sparingowego meczu z Koszarawą Żywiec, a Maciej Żurawski otrzymał karę finansową za publicznie krytykowanie postawy drużyny.