Wojciech Borecki (trener Resovii): Jak przed każdym meczem derbowym, tak i teraz było sporo emocji. Wyczuwałem jednak, że w zespole one są. Sporo się działo na boisku. W pierwszej połowie na murawie było dużo akcentów takich typowo piłkarskich. Gra mogła się podobać. Moim zdaniem to był taki wysoki drugoligowy poziom. W takim najmniej oczekiwanym momencie zdobyliśmy gola. Ja już praktycznie zamierzałem udać się w kierunku szatni. Musieliśmy zmienić taktykę na drugą część spotkania. Byliśmy trochę spokojniejsi i czekaliśmy na rywali. Wiedzieliśmy, że Stal nie odpuści i rzuci się na nas. Stalowcy zaczęli grać wyżej i agresywniej. Tej agresji było sporo i to się mogło podobać. Mieliśmy w drugiej części swoje okazje. Cieszę się, że wytrwaliśmy do końca. Wygraliśmy kolejny mecz i teraz każdy będzie się musiał z nami liczyć. Nie będziemy chłopcami do bicia.
Michał Bogacz (Resovia): Stal w pierwszej połowie grała jednym napastnikiem jak w większości spotkań. Trener nas o tym informował. Stal czekała na nasz błąd, a my na ich. W sumie w pierwszej połowie mieliśmy kilka sytuacji i udało nam się po stałym fragmencie gry zdobyć bramkę w doliczonym czasie gry. Dowieźliśmy to prowadzenie do końca i trzy punkty są nasze.
Dariusz Kantor (Resovia): Cel został zrealizowany. Wiedzieliśmy jak gra Stal, która jest cofnięta, liczy na kontry i z przodu ma tylko jednego napastnika. Środek pola mają zagęszczony. Byliśmy na to przygotowani. Bramka dla nas była dość przypadkowa i samobójcza. Nie ważne jakimi środkami, ale ważne że zdobyliśmy trzy punkty.
Sławomir Adamus (trener Stali): Przychylę się do opinii kolegi. Było sporo wyrachowania w poczynaniach obu ekip. Może tych składnych akcji w naszym wykonaniu nie było. Za dużo było chyba w głowach moich chłopaków, którzy grali ostatnio w Resovii. Widać było w tygodniu na treningach, że o tym meczu sporo myśleli. Pierwsze 45 minut w naszym wykonaniu było jednymi z najsłabszych. Przeciwnik nam na tyle pozwolił i dlatego nie było tego grania, które sobie założyliśmy. Mamy problemy z atakiem pozycyjnym. Nie potrafiliśmy sobie stworzyć klarownych okazji. Tylko Piotr Gilar miał swoją szansę i uważam, że była to 100. proc. okazja. Chłopcy byli podłamani w szatni. Trzeba ich wesprzeć, gdyż mamy jeszcze dwie potyczki przed sobą i trzeba się na nich skoncentrować. Myślę, że będzie dobrze.
Daniel Radawiec (Stal): Kibice stworzyli święto, a niestety nie my. Nie wiem czy po prostu nie chcieliśmy za bardzo tego spotkania wygrać. Na pewno walczyliśmy o wygraną jak w każdym meczu. Zapewne gdyby nie wpadła ta bramka do szatni, to mecz zakończyłby się bezbramkowym remisem. Szkoda, gdyż to sami trafiliśmy do własnej bramki. Każdemu się jednak to zdarza.
Rafał Turczyn (Stal): Nie wiem czym spowodowana była nasza słabsza gra. Może trochę tym, że mieliśmy dłuższą przerwę w grze i nie graliśmy ostatnio meczu ligowego. Nie ma co się jednak usprawiedliwiać. Przegraliśmy po frajersko straconej bramce w samej końcówce pierwszej polowy. Musimy się podnieść i zdobyć jakieś punkty w kolejnej ligowej potyczce.