Po czterech porażkach z rzędu Lech wreszcie zainkasował komplet punktów. Cieszyć może nie tylko zwycięstwo, ale również styl prezentowany przez podopiecznych Jacka Zielińskiego. Lechici po raz kolejny pierwsi stracili bramkę, choć byli zespołem lepszym, ale tym razem zdołali odpowiedzieć na gola rywala. - Spojrzałem na chłopaków i nie było spuszczonych głów, jak to miało miejsce w Zabrzu. W pierwszej połowie w powietrzu wisiała bramka dla nas. Po przerwie to my ją straciliśmy, ale nie straciliśmy głowy, szybko doprowadziliśmy do remisu i ustawiliśmy sobie grę. Graliśmy konsekwentnie i drużynowo. Mam nadzieję, że tak już zostanie i nikt nas nie zatrzyma - opowiada Sławomir Peszko.
Czy wygrane z Cracovią Kraków i teraz z Wisłą Kraków zwiastują lepsze czasy dla Kolejorza? - Jest to światełko w tunelu, bo praktycznie leżeliśmy już w ringu na kolanach. Wielkie drużyny poznaje się po tym, że gdy nie idzie potrafią wstać. Mam nadzieję, że to będzie krok do przodu. Rok temu mieliśmy osiem punktów straty do Wisły, wygraliśmy z nią we Wronkach, co było przełomowym momentem i oby teraz było podobnie - dodaje "Peszkin".
Po ostatnich słabych występach atmosfera wokół klubu była fatalna. Kibice byli bardzo źli na postawę prezentowaną przez piłkarzy, ale w niedzielę znakomicie wspierali lechitów. - Liczymy, że na każdym meczu będzie taka atmosfera. Wiadomo, że nam nie szło, ale właśnie wtedy najbardziej potrzebujemy dopingu. Nasi kibole spisali się fantastycznie - chwali fanów Peszko, który odniósł się również do ostatnich spekulacji prasowych na temat zwolnienia Jacka Zielińskiego. - Spekulacje w prasie ani nam, ani głównie trenerowi nie pomagały, ale jak widać potrafi jednak z tego wyjść - zakończył prawy pomocnik Lecha.