Plizga z Pawłowskim (tym razem) zawiedli

Dawid Plizga i Szymon Pawłowski to dwóch ofensywnie usposobionych zawodników KGHM Zagłębia Lubin. To w głównej mierze od tych dwóch piłkarzy zależy ile sytuacji strzeleckich stworzą sobie Miedziowi. W meczu ze Śląskiem Wrocław obydwaj gracze zawiedli.

- W słabszej dyspozycji byli nasi zawodnicy, którzy większość pojedynków jeden na jeden w poprzednich meczach wygrywali. W sobotę niestety nic nie wychodziło przy dobrze zorganizowanej grze obronnej drużyny Śląska - mówił Marek Bajor, szkoleniowiec KGHM Zagłębia Lubin po meczu ze Śląskiem Wrocław. Trudno oprzeć się wrażeniu, że trener miał na myśli Dawida Plizgę i Szymona Pawłowskiego. Tych dwóch piłkarzy od momentu, gdy powrócili do zdrowia, stanowiło ważne ogniwo lubińskiej jedenastki. W potyczce ze Śląskiem obydwaj zaprezentowali się słabiej. - Na pewno nie spodziewaliśmy się takiego wyniku. Pierwszą połowę przespaliśmy. Można powiedzieć, że na nią nie dojechaliśmy. Druga część gry była w naszym wykonaniu dużo lepsza. Otworzyliśmy się, atakowaliśmy cały czas. Śląsk nas skontrował, wypunktował i tyle - powiedział Plizga w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Podobnego zdania był także Pawłowski. - Nie zagraliśmy dobrego spotkania. Pierwszą połowę przespaliśmy, w drugiej Śląsk się cofnął, my się otworzyliśmy. Śląsk stwarzał dużo sytuacji, strzelił trzy bramki, a my tylko jedną. Musimy szukać punktów w następnych meczach - mówił zawodnik Miedziowych.

- W drugiej połowie już się odsłoniliśmy. Postawiliśmy na atak, chcieliśmy wszystko odrabiać. Śląsk wyprowadzał groźne kontry i udało im się strzelić trzy bramki - dodał Plizga. Zawodnicy z Lubina mimo wszystko nie potrafili wypracować sobie dogodnej okazji strzeleckiej. Szczęścia próbowali głównie za pomocą strzałów z dystansu. - Śląsk się cofnął, grał skomasowaną obroną w środku. Ciężko było coś zrobić. Wrocławianom groźne kontry wystarczyły w sobotę na nas - stwierdził były zawodnik GKS-u Katowice.

Obydwaj zawodnicy jakby umówili się co mają mówić. - Wrocławianie od początku zagrali agresywnie od początku, my gdzieś to przespaliśmy. Później chcieliśmy to nadrabiać, ale niestety gospodarze po przerwie strzelili drugą bramkę i ułożyli sobie spotkanie. Zabrakło nam spokoju i agresywności - podsumował Pawłowski.

Źródło artykułu: