W meczu z takim rywalem, jak "Obywatele", chciałby zagrać każdy piłkarz. Również Tomasz Bandrowski po cichu liczy na występ. - Wiem, że lekarze woleliby, żebym tym razem nie wybiegał na boisko. Mam nadzieję, że zmienią zdanie i pozwolą mi na grę. W pierwszym meczu, w Anglii, nie było dane mi zagrać, bo miałem kontuzję. Oby tym razem było inaczej. W końcu na takie mecze czeka się całą karierę - mówi pomocnik Lecha.
Przed takimi wydarzeniami każdemu sportowcowi przydatny jest wypoczynek oraz komfort psychiczny. Nie będzie to łatwe zadanie dla piłkarzy Lecha, skoro do nerwowych roszad doszło na stanowisku trenera. Bandrowski stara się być dobrej myśli i pogodził się z faktem, że Jacek Zieliński już nie poprowadzi lechitów w kolejnym meczu. - Takie już jest życie piłkarza. Trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność. Piłkarz żyje na walizkach. Tak samo jest z trenerami - cały czas się zmieniają. Jednak trudno powiedzieć, że ta zmiana nastąpiła w odpowiedniej chwili. Jesteśmy w środku sezonu, a teraz będziemy musieli przyzwyczaić się do zaistniałej sytuacji. Im szybciej to zrobimy, tym lepiej - twierdzi piłkarz Lecha.
Do nowego szkoleniowca będą musieli przyzwyczaić się nie tylko piłkarze, ale i kibice. "Chcemy trenera, a nie żadnego Bakera" - skandowali kilkakrotnie w czasie meczu z Wisłą Kraków. Bandrowski docenia osiągnięcia Zielińskiego. - Wszyscy w naszym zespole szanujemy trenera i to wszystko, co dla nas zrobił. Razem zdobyliśmy mistrzostwo, a także awansowaliśmy do fazy grupowej Ligi Europy. O tych sukcesach i chwilach spędzonych z trenerem nie zapominamy. Wczoraj wzajemnie podziękowaliśmy sobie za współpracę. Także życzył nam powodzenia w dalszej rywalizacji - tłumaczy lechita. Współpraca z Hiszpanem będzie inna, chociażby dlatego, że na razie Bakero nie zna języka polskiego. - Na razie oczywiście potrzebujemy tłumacza. Nie sprawia to większego problemu, ale na pewno trener lepiej trafi do piłkarza w jego języku. Musimy się przyzwyczaić. Poza tym pozostali trenerzy: Primel i Kuźma - dodał.
W obliczu kłopotów i zmartwień na Bułgarskiej, mało kogo obchodzi to, że w Manchesterze City także nie dzieje się dobrze. Najpierw angielska prasa informowała o imprezie, w czasie której pijany Joe Hart tańczył na stole. Później co jakiś czas pojawiały się doniesienia o kłótniach w szatni Manchesteru. - My mamy swoje problemy i chcemy jak najszybciej je pokonać. Nie interesuje mnie to, co dzieje się w obozie rywala. Zapewniam, że oni nie martwią się naszymi problemami. Miejmy nadzieję, że do meczu w Lidze Europy przystąpimy w pełni skoncentrowani - stwierdza popularny Bander.