Jacek Kiełb w pucharowym meczu z Manchesterem City wszedł na boisko w 50. minucie i miał za zadanie wzmocnić siłę ofensywną Lecha w zastępstwie Peszki, któremu brakowało sił oraz nabawił się drobnego urazu. - Trener mówił mi, żebym nie bał się pojedynków i dał z siebie wszystko dla drużyny. Myślę, że rzeczywiście tak było - mówił po meczu pomocnik, który rzeczywiście, zgodnie z zamierzeniami trenera Bakero, wprowadził do gry sporo ożywienia. - Dobrze mi szło w grze jeden na jeden, nawet udało się minąć jednego, czy drugiego obrońcę Manchesteru City. W drużynie mam ksywkę "Ryba" i już słyszałem od kolegów, że dzisiaj czułem się na boisku, jak ryba w wodzie. To bardzo miłe - stwierdził.
Z drugiej strony młody piłkarz ma także świadomość tego, że nie zagrał idealnie i podchodzi dość chłodno do swoich dokonań. - W kilku sytuacjach zabrakło mi odwagi i zamiast strzelać, zdecydowałem się na podania. Po prostu chciałem grać też zespołowo. Przykład Injacia i Możdżenia pokazał, że warto ryzykować i uderzać z dystansu. Tego jednak wciąż muszę się uczyć - zauważył. Trener Jose Bakero postawił na Kiełba tuż po strzelonej przez Manchester City bramce. - Jeżeli chodzi o pana Bakero, to cieszy mnie to, że nie boi się stawiać na młodych. Dokonane w meczu zmiany okazały się bardzo trafne, bo Mateusz Możdżeń strzelił gola, a wiele dobrego zrobił też Kuba Wilk - komplementował trenera ofensywny gracz mistrza Polski.
Trudno jednak to zwycięstwo przypisywać tylko i wyłącznie trenerowi rodem z Hiszpanii. Satysfakcję mógł odczuwać także obecny na trybunach Jacek Zieliński, były już opiekun kolejowej jedenastki. - Na pewno nie zapomnimy też o trenerze Zielińskim, który był tutaj półtora roku i zrobił dla klubu wiele dobrego. Myślę, że w czwartkowym meczu widać było, że niektóre zachowania na boisku pozostały. Z czasem, kiedy bliżej poznamy się z panem Bakero, na pewno będzie przekazywał nam coraz więcej uwag i zespół zyska rys jego pracy trenerskiej - stwierdził były piłkarz Korony. - Nawet nie mieliśmy czasu na świętowanie, już wróciliśmy do pracy, przed nami Ruch Chorzów - zakończył Kiełb.