Szymon Gąsiński: Nie było co zbierać

Szymon Gąsiński był bez wątpienia najjaśniejszym punktem Polonii w derbowym starciu z Górnikiem Zabrze. Golkiper bytomskiej drużyny kilkukrotnie kapitalnie interweniował po strzałach zawodnika beniaminka ekstraklasy, dzięki czemu niebiesko-czerwoni wywieźli z Roosevelta cenny punkt.

- W niektórych meczach bywało, że miałem więcej prawy, ale w pierwszej połowie faktycznie Górnik nas zdominował. Udało mi się obronić instynktownie uderzenie Jopa i strzał z dystansu Marciniaka. Za to w drugiej połowie trochę się przenudziłem, zatem jakoś się to zbilansowało - mówił ze śmiechem bramkarz Polonii.

Miniony tydzień był dla zawodników bytomskiej drużyny czasem wytężonej pracy. Nowy szkoleniowiec Polonii, Jan Urban dał swoim podopiecznym solidny wycisk na treningach, ale w drużynie z Olimpijskiej nikt nie odważył się narzekać na zmęczenie.

- Pracowaliśmy bardzo ciężko, ale za to nam płacą. Nikt nie ma jednak podstaw do narzekań. Do meczu przystąpiliśmy w optymalnej dyspozycji i bez problemów sprostaliśmy trudom derbowej potyczki. Jeżeli po tygodniu ciężkich treningów któryś z chłopaków narzekałby na zmęczenie, to powinien dać sobie spokój z piłką, bo to nasza praca - przekonuje Szymon Gąsiński.

Polonia po raz pierwszy od swojego powrotu na boiska ekstraklasy w 2008 roku wywiozła zdobycz punktową z Zabrza. Co prawda bytomianom nie udało się przełamać passy meczów bez zwycięstwa przy Roosevelta, która trwa już od 45 lat, ale punkt był w opinii zawodników niebiesko-czerwonych zdobyczą nie do pogardzenia.

- Remis na terenie Górnika to powód do naszego dużego zadowolenia. W Zabrzu każdej drużynie gra się ciężko, co pokazały chociażby mecze Górnika z Jagiellonią, Wisłą czy Lechem. Rywal miał być osłabiony, ale na boisku w ogóle nie było tego widać. Górnik to bardzo groźny beniaminek i boisko pokazało, że z tą drużyną naprawdę nie ma żartów. Do przerwy przegrywaliśmy jedną bramką i mogło być różnie. Mogliśmy przegrać wyżej, a jednak udało nam się urwać ten jeden punkt - nie ukrywa radości golkiper bytomian.

Gąsiński kilkukrotnie kapitalnie interweniował po strzałach zawodników Górnika. Raz musiał jednak skapitulować, kiedy świetne dogranie Daniela Sikorskiego wykorzystał Michał Jonczyk pakując piłkę do siatki głową z najbliższej odległości. - Górnik rozegrał tę akcję podręcznikowo. Świetne dogranie, bardzo dobry strzał Jonczyka, piłka wpadła w boczną siatkę. Tak naprawdę w tej sytuacji nie było co zbierać - przyznał najlepszy jesienią gracz drużyny z Olimpijskiej.

Zmiana oblicza bytomskiej jedenastki nastąpiła w przerwie meczu. Po dramatycznie słabej pierwszej połowie Polonia zdołała wyrównać w pierwszym kwadransie drugiej części spotkania i potem na boisku poczynała sobie znacznie lepiej. Duża w tym zasługa trenera Urbana, który w szatni udzielił swoim zawodnikom cennych wskazówek.

- W przerwie porozmawialiśmy sobie z trenerem szczerze i to przyniosło efekty. Jest to poważny facet, któremu nie brakuje doświadczenia. Potrafi świetnie rozmawiać z ludźmi, o czym sami się przekonaliśmy. Powiedział, co dokładnie trzeba zrobić i w którym momencie, żebyśmy tego meczu nie przegrali. Mieliśmy lepiej się ustawiać i starać się prowadzić grę. Przede wszystkim mieliśmy się nie bać atakować. Jesteśmy dorośli, mamy rodziny, więc tak naprawdę nie mieliśmy się czego bać - puentuje 27-letni zawodnik śląskiej jedenastki.

Komentarze (0)