Marcin Frączak: Pana Polonia z kolejki na kolejkę traci dystans do czołówki. Niedawno przegrała 0:1 z Jagiellonią, a ostatnio 1:2 z Lechią. Zwłaszcza ta druga porażka, to lekkie zaskoczenie!
Łukasz Trałka : Zaskoczenie, czy nie, ale szkoda, że przegraliśmy w taki sposób. Mieliśmy słabsze i lepsze momenty, okazje na gole, ale przede wszystkim straciliśmy bramkę praktycznie z niczego. To podcina skrzydła. Mieliśmy okazje, aby ten mecz wygrać. Jednak albo brakowało szczęścia, bądź bardzo dobrze bronił bramkarz Lechii.
Do Polonii, w której pan gra, trafił pan właśnie z Lechii Gdańsk. Liczy się to dla pana, czy w ogóle jest to już nie istotne?
- To spotkanie było dla mnie inne niż pozostałe. O tym, że grałem w Lechii oczywiście nie zapomniałem. Sentyment pozostał, jednak o czymś takim myśli się przed meczem. Gdy zabrzmi pierwszy gwizdek, takie sprawy schodzą na dalszy plan.
Przed Polonią w środę zaległy mecz z Lechem w Poznaniu. Przekornie można powiedzieć, że jak się nie wygrywa u siebie z Lechią, to jak wygrać z Lechem w Poznaniu, mimo że zespołowi z Wielkopolski w lidze ostatnio nie idzie. Jak pan myśli?
- Lech wygrał z Manchesterem City, doceniamy klasę zespołu z Poznania, ale może trzeba też spojrzeć w tabelę. Tam widać wyraźnie ile do tej pory punktów zdobył w lidze Lech, a ile Polonia. Niezależnie od tego spodziewamy się bardzo trudnego spotkania. Liga jednak w tym sezonie jest taka, że każdy z każdym może wygrać. A skoro tak, to również my możemy z Lechem w Poznaniu.
Jak wygrać zatem z Lechem? Z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że Lech od początku ruszy, że będzie chciał przejąć inicjatywę. Może receptą na Lecha będzie gra z kontry?
- Trudno wybiegać aż tak bardzo w przyszłość. Zobaczymy jak się mecz ułoży. Od tego będzie zależało kto będzie bardziej nacierał, a kto skupi się na kontrach.
Nie ma co do tego żadnych wątpliwości, że dla trenera Jose Bakero będzie to mecz szczególny. A dla piłkarzy Polonii?
- Myślę, że trener Bakero jakiś sentyment do nas ma. Przez jakiś czas nas prowadził. Owszem, może być to dla niego wyjątkowe spotkanie, ale jeśli tak będzie myślał, to tylko do pierwszego gwizdka. Później skupi się na tym co będzie działo się na boisku.
Po dobrym początku w lidze, Polonia stała się jednym z kandydatów do mistrzostwa Polski. Euforia jednak minęła, bo z kolejki na kolejkę pana zespół jednak traci dystans do czołówki. Czy jeśli "Czarne Koszule" przegrają w Poznaniu, będzie można zapomnieć o walce o mistrzostwo?
- W żaden sposób nie wolno nam patrzeć na to spotkanie w tym kontekście. Porażka? Nie! My nie jedziemy do Poznania po to, aby przegrać. Nie myślimy nawet o takim rozwiązaniu.
Polscy piłkarze różnie reagują na grę co trzy dni, a mecz z Lechem będzie w środę. Trzy dni to wystarczający czas, aby się do tego meczu przygotować?
- Muszą nam wystarczyć. Nie sądzę, abyśmy do tego meczu przystąpili zmęczeni, mimo że w niedzielę graliśmy z Lechią. Oba zespoły mają tyle samo czasu na przygotowanie, więc nie ma co marudzić. Lech na dodatek gra w europejskich pucharach, więc to on może być akurat bardziej zmęczony.
Lech nieoczekiwanie jest na spadkowym miejscu. To chyba jeszcze większe zaskoczenie, niż prowadzenie Jagiellonii w lidze!
- Czy większe? Trudno powiedzieć. To jednak problem Lecha, a nie Polonii. Oba zespoły w tym meczu będą miały o co walczyć. My chcemy zmniejszyć dystans do czołówki. Presja jest w obu drużynach, bo oba zespoły nie zajmują takich pozycji na jakie liczyły przed sezonem.
W poprzednim sezonie, Lech grający w roli gospodarza, przegrał we Wronkach z Polonią 2:4. Czy można z tego wyciągać jakieś wnioski?
- Wtedy też wielu skazywało Polonię na porażkę. Po zwycięstwie Lecha nad Manchesterem City niektórzy pomyślą, że w Poznaniu nie mamy szans na wygraną. My na pewno w ten sposób nie podejdziemy do tego meczu. Taki, a nie inny dorobek punktowy obu zespołów nie wziął się z niczego. Doceniamy klasę Lecha, ale chcemy w Poznaniu wygrać.