Mecz z Polonią rozpoczął się dla lechitów fatalnie. Do przerwy goście prowadzili 2:0, a mogli nawet wyżej. Po przerwie zobaczyliśmy jednak odmienionego Lecha, który zdołał doprowadzić do remisu. - Bardziej się martwimy niż cieszymy tym wynikiem. Chcąc doszukiwać się pozytywów, to jest nim na pewno fakt, że podnieśliśmy się z wyniku 0:2. Szkoda, że zabrakło w końcówce Rudnevsa, bo nasza gra wyglądałaby inaczej - mówi Ivan Djurdjević. - Nasza gra w pierwszej połowie pozostawiała wiele do życzenia. W drugiej połowie pokazaliśmy, że musimy walczyć i dawać z siebie wszystko, a wtedy Lech może grać lepiej. Trzeba obrać tylko właściwy kierunek. Jest wiele rzeczy do poprawienia.
Lech po jedenastu kolejkach zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli, co jest sporym szokiem dla wszystkich. - Będzie to ciężki rok dla Lecha. Jest sporo walki w lidze, Pucharze Polski i Lidze Europejski. Rodzina Kolejorza jest jednak bardzo mocna i niezależnie od sytuacji będziemy trzymać się razem. Wspólnie z kibicami staramy się ze wszystkich sił pchać to wszystko do przodu, choć nie jest łatwo. Przed nami dużo walki - dodaje Serb.
Po meczu z Polonią Djurdjević dziękował fanom za wsparcie. - Dzięki odpowiedniemu wysiłkowi i dopingowi kibiców udało się uniknąć porażki. Bardzo dziękuję kibicom, że wierzą do końca - mówi "Djuka", który zdaje sobie sprawę, że sytuacja w tabeli skomplikowała się już bardzo mocno, ale liczy na szybki awans w tabeli. - Jasne jest, że na pewno nie będziemy walczyć o mistrzostwo. Widać jak wygląda zespół. Zimą trzeba go wzmocnić, bo wielu rzeczy nam brakuje. Pokazaliśmy, że możemy walczyć. Każdy musi uderzyć się w pierś i dawać z siebie maksimum. Jestem przekonany, że to będzie wystarczające.
Zdaniem Djurdjevicia to właśnie wąska kadra jest problemem. - Czasami brakuje zawodników jeżeli chce się walczyć o wyższe cele na trzech frontach. Ja mam 33 lata i pięć - sześć meczów zagram na odpowiednim poziomie, a w siódmym mój organizm może nie wytrzymać - zakończył Djurdjević.