W Zagłębiu nastąpiły trzy zmiany w porównaniu do ostatniego spotkania z Widzewem Łódź. Marek Bajor dał szansę gry: Przemysławowi Kocotowi, Adrianowi Błądowi oraz Mouhamadou Traore. Maciej Bartoszek zdecydował się posadzić na ławce Marcina Żewłakowa, a w zamian za niego na murawie zameldował się Dawid Nowak. Także Mateusz Cetnarski dostał szansę gry od pierwszej minuty.
Pierwsza połowa na Dialog Arena była nieciekawa. Jedynie co mogło cieszyć kibiców, to piękna pogoda. 19 stopni Celsjusza w połowie listopada rzadko się zdarza. Pierwsza godna odnotowania sytuacja wydarzyła się w 10. minucie. Damian Dąbrowski zacentrował w pole karne. Naciskany przez jednego z rywali Mate Lacić tak odbił piłkę, że ta leciała w światło bramki. Na jego szczęście lekko i sporym lobem, z którym bez problemu poradził sobie Łukasz Sapela.
60 sekund później było groźnie w polu karnym gospodarzy. Dawid Nowak oddał kąśliwy strzał, który na dodatek został jeszcze przyblokowany i wywalczył tylko rzut rożny. W 13. minucie mocno z lewej strony uderzył Szymon Pawłowski. W polu karnym byli Sergio Reina i Traore, ale żaden z nich nie zdołał dobić strzału kolegi z drużyny.
Kolejna akcja należała do Zagłębia. Po dośrodkowaniu Dawida Plizgi niecelnie głową przymierzył Reina. Tymczasem od 26. minuty bełchatowianie prowadzili 1:0. GKS wyprowadził składną akcję, w której w końcowej fazie Tomasz Wróbel zagrał do Macieja Małkowskiego. Skrzydłowy gości oddał mocny strzał zza pola karnego. Zdołał go przyblokować Adrian Błąd i wydawało się, że Bojan Isailović wybije futbolówkę do boku, ale tak się nie stało.
GKS prowadził 1:0 i do końca pierwszej nic ciekawego nie wydarzyło się. Coraz głośniej gwizdali za to fani Zagłębia, którzy byli mocno zdegustowani grą swoich pupili.
Druga połowa wyglądała tak jak pierwsza: było nudno. Siedem minut po zmianie stron obraz marności pokazał bardzo lekki strzał Przemysława Kocota. GKS zrewanżował się po rzucie rożnym, ale Isailović nie dał się zaskoczyć. W 60. minucie olbrzymi błąd popełnił Marcin Drzymont. Podał wprost do Plizgi i będąc ostatnim obrońcą oraz mając dużą mniejszą szybkość od rywala, doprowadził do sytuacji sam na sam z Sapelą. Zawodnik Miedziowych spudłował.
Zagłębie nadal atakowało, ale coraz śmielej. Fantastyczną interwencją popisał się bramkarz GKS-u po uderzeniu Szymona Pawłowskiego. Kibice na trybunach pytali się nawzajem, jak to golkiper gości obronił. 13 minut przed końcem Pawłowski ponownie wpadł w pole karne, tym razem odegrał piłkę do Traore, a ten do Mateusza Bartczaka. Pomocnik Miedziowych zdobył czwartą bramkę w sezonie. - Tak chciałem właśnie uderzyć: technicznie lewą nogą - mówił po spotkaniu defensywny pomocnik.
Lubinianie rzucili się do kolejnych ataków. 180 sekund później w polu karnym GKS-u padł Plizga. Miedziowi powinni mieć rzut karny, ale mimo protestów Szymon Marciniak pozostał niewzruszony. W samej końcówce gospodarze jeszcze przycisnęli i w trzeciej doliczonej minucie Sapela opuszkami palców sparował uderzenie Reiny na rzut rożny. Zagłębie zremisowało z GKS-em Bełchatów 1:1.
- Byliśmy świadkami przedziwnego spotkania. W pierwszej połowie, przewagę jaką uzyskaliśmy, powinna sprawić, że nasza zdobycz bramkowa powinna być większa - mówił po spotkaniu Maciej Bartoszek, trener GKS-u. Marek Bajor dodał, iż jemu zespołowi należała się jeszcze jedna bramka.
KGHM Zagłębie Lubin - PGE GKS Bełchatów 1:1 (0:1)
0:1 - Małkowski 26'
1:1 - Bartczak 77'
Składy:
Zagłębie Lubin: Isailović - Rymaniak, Horvath, Reina, Kocot, Mateusz Bartczak, Dąbrowski (72' Djokić), Błąd (46' Hanzel), Plizga, Pawłowski, Traore.
GKS Bełchatów: Sapela - Tanevski, Lacić, Drzymont, Popek, Wróbel (75' Da Silva), Baran, Gol, Cetnarski (70' Poźniak), Małkowski, Dawid Nowak (82' Żewłakow).
Żółte kartki: Dąbrowski (Zagłębie) oraz Baran, Drzymont (GKS).
Sędzia: Szymon Marciniak.
Widzów: 6617.
Ocena drużyny KGHM Zagłębia Lubin - 3,0. Przez większość meczów mizeria. W końcówce Miedziowi przycisnęli i mogli ten mecz wygrać.
Ocena drużyny GKS-u Bełchatów - 2,5. Mieli mniej sytuacji od Zagłębia i nie zaprezentowali porywającego futbolu.