Łukasz Gikiewicz: W pokoju z Waldkiem Sobotą powiedzieliśmy, że będzie 3:0

Po spotkaniu z Górnikiem Zabrze piłkarzom Śląska Wrocław dopisywały humory. Trudno im się dziwić, bowiem wysoko pokonali oni beniaminka ekstraklasy. - Pokazaliśmy chyba, że to my byliśmy zespołem lepszym - mówił portalowi SportoweFakty.pl Łukasz Gikiewicz

Piłkarze Śląska Wrocław po meczu z Górnikiem Zabrze do szatni schodzili uśmiechnięci od ucha do ucha. Zwycięstwo 4:0 po bardzo dobrej grze sprawiło, że zawodnicy mieli się z czego cieszyć. - Trener Orest Lenczyk po zwycięstwie w Bełchatowie powiedział nam, że dopiero wygrana z Górnikiem Zabrze na własnym terenie da nam te trzy punkty z Bełchatowa. Wyszliśmy na to spotkanie i pokazaliśmy chyba, że to my byliśmy zespołem lepszym - mówił po spotkaniu Łukasz Gikiewicz.

Dla tego zawodnika, który poprzednio grał w ŁKS-ie było to trzecie z rzędu ligowe spotkanie w podstawowym składzie. Gikiewicz na boisku prezentuje się bardzo dobrze. Nie można mu odmówić zaangażowania. Brakuje mu tylko tego, żeby wpisał się na listę strzelców. W sobotę było tego bardzo blisko. - Przy pierwszej okazji nie wiem jak wyjął bramkarz Górnika Zabrze, a później przy dorzutce Tadeusza Socha mogłem uderzyć. Nie ważne kto strzela. Ja mogę na gola poczekać do ostatniej kolejki w sezonie. Ważne, żeby to Śląsk wygrywał i był na górze tabeli - stwierdził "Giki" w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Ostatecznie Śląsk ograł Górnika 4:0. - W pokoju z Waldkiem Sobotą powiedzieliśmy, że będzie 3:0. Jest 4:0 więc trzeba się cieszyć - żartował napastnik.

Wrocławianie na boisku grają schematem z dwoma zawodnikami odpowiedzialnymi za zdobywanie golu. Tym bardziej wysuniętym jest Vuk Sotirović. Za nim występuje właśnie Gikiewicz. - Tak naprawdę graliśmy jednym napastnikiem. Ja byłem pod Vukiem Sotirovicem i musiałem odpowiadać za dwóch defensywnych pomocników. Trochę się nabiegałem, ale taka jest moja rola. Nic nie będzie łatwo. Z Vukiem dobrze się współpracuje i trzeba się z tego cieszyć - wyjaśnił zawodnik.

Po słabym początku zawodnicy WKS-u wygrali już trzy mecze z rzędu i w ligowej tabeli pną się w górę. W kolejnym spotkaniu zielono-biało-czerwoni na własnym boisku podejmą Ruch Chorzów. - Można zażartować, że do końca ligi trzeba wygrywać i my chcemy to zrealizować. W następnym spotkaniu zmierzymy się z chorzowskim Ruchem i na pewno to Ruch musi się nas obawiać, a nie na odwrót - zakończył gracz drużyny prowadzonej przez Oresta Lenczyka.

Źródło artykułu: