Hubert Wołąkiewicz: "Słonie" nie straszne

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Wśród obrońców powołanych na mecz z WKS-em, znalazł się obrońca Lechii Gdańsk, Hubert Wołąkiewicz, którego równa forma została dostrzeżona przez Franciszka Smudę. Wychowanek Tęczy Płońsk zadebiutował w roli reprezentanta 12. października br. w spotkaniu z Ekwadorem. Zaprezentował się nieźle, niewiele brakowało, a premiera zostałaby okraszona zdobytą bramką. W środowy wieczór okazja na kolejny krok.

Hubert Wołąkiewicz wraz z Lechią Gdańsk gościł w Poznaniu przy okazji meczu ligowego w ubiegłą sobotę. Jego drużyna przegrała 0:2. sam zawodnik oczywiście jest rozczarowany tamtym rezultatem i liczy, że tym razem będzie lepiej w koszulce reprezentacyjnej. - Szkoda tego sobotniego meczu. Lechia mogła co najmniej zremisować tamto spotkanie. Ale to już za nami. Lech bardzo potrzebował tych punktów. Nam też by się przydały, bo pozwoliłyby umocnić się w czołówce stawki. Trzeba się podnieść po tej porażce i walczyć w kolejnym meczu. Czeka nas bowiem bardzo ważne spotkanie z Widzewem. Wracając do tematu kadry, to faktycznie tak się złożyło, że znów zagram w Poznaniu i mam nadzieję, że przełamiemy tę niekorzystną passę meczów bez zwycięstwa. Rywal owszem wymagający, ale liczę, że sprostamy wyzwaniu. Zagrać dwa razy w Poznaniu w tak krótkim czasie to ciekawe doświadczenie. Nie musiałem nigdzie wyjeżdżać na zgrupowanie, bo już byłem w Wielkopolsce - twierdzi piłkarz.

Do tej pory Polska reprezentacja zagrała w Poznaniu tylko 22 razy, a na Bułgarskiej zwyciężyła tylko trzykrotnie. Nadarza się szansa, żeby zmienić tę niekorzystną statystykę. - W takim razie możemy przełamać się podwójnie: piłkarze jako drużyna ma szansę w końcu wygrać, a można też odczarować to miejsce. Będziemy oczywiście starać się, by na tym pięknym obiekcie zaprezentować się jak najlepiej. Tym meczem można przekonać wszystkich, że w stolicy Wielkopolski także warto grać - twierdzi obrońca.

Wybrzeże Kości Słoniowej wystąpi w niemal najsilniejszym składzie. Zagra Emanuelle Eboue, Kolo Toure, Didier Zokora. Starcie z zawodnikami takiej klasy to marzenie każdego piłkarza. Wołąkiewicz ma nadzieję, że uda się rywalizować z gwiazdami, jak równy z równym. - Na co dzień oglądamy ich tylko w telewizji w Champions League czy w najsilniejszych ligach Europy Zachodniej. Ich dokonania budzą podziw w całej Europie. Nie ma się co bać, to tacy sami ludzie jak my i na zwycięstwo trzeba sobie zasłużyć. Jeśli mi przyjdzie jutro zagrać, to będę szczęśliwy i będę robił wszystko żeby jednak ich atuty zneutralizować - zauważa reprezentacyjny defensor.

Nie da się ukryć, że formacje ofensywne środowego rywala prezentują się bardzo okazale i trudno będzie zachować czyste konto. Z kolei pod wodzą nowego selekcjonera Wybrzeże Kości Słoniowej nie straciło jeszcze gola. Piłkarz Franciszka Smudy może być ciężko dotrzymać kroku i nie przegrać tego pojedynku. - Nie ma się co bać, to tacy sami ludzie jak my i na zwycięstwo trzeba sobie zasłużyć - dodaje piłkarz Lechii Gdańsk.

Na środowe spotkanie powołania nie otrzymał z wiadomych względów Michał Żewłakow. Dla piłkarzy, którzy dotąd nie grali wiele, to doskonała okazja, żeby przekonać trenera o swojej przydatności do drużyny narodowej. - Podczas krótkiego zgrupowania wszyscy chcą udowodnić, że zasługują na grę. Wszyscy kadrowicze liczą na występ w koszulce z białym orłem na piersi. Oczywiście marzę, by wybiec w podstawowej jedenastce, ale tak naprawdę występ w każdym wymiarze czasowym mnie ucieszy - tłumaczy Wołąkiewicz.

Źródło artykułu: