Jeśli będzie mi to dane, zadebiutuję w reprezentacji - rozmowa z Krzysztofem Bąkiem, zawodnikiem Lechii

Przed Lechią Gdańsk ważne zadanie. W sobotę podopieczni Tomasza Kafarskiego podejmą Widzew Łódź, a każdy mecz wyrównanej w tym sezonie Ekstraklasy ma spory ciężar gatunkowy. Przed tym spotkaniem rozmawialiśmy z Krzysztofem Bąkiem, obrońcą Lechii.

Michał Gałęzewski: Obronę Lechii czeka trudne zadanie biorąc pod uwagę siłę rażenia ofensywy Widzewa...

Krzysztof Bąk: Może nie są to najlepsi snajperzy, ale na pewno to czołówka polskiej Ekstraklasy. Również pomocnicy Widzewa potrafią strzelać bramki i niejednokrotnie w tym sezonie to już udowodnili. Mamy jednak swoje atuty, których Widzew powinien bać się bardziej, niż my atutów Widzewa.

Którego z napastników Widzewa obawiasz się najbardziej?

- Każdy z nich jest inny, więc nie można tak powiedzieć, że jeden jest groźniejszy, a drugi mniej groźny. Każdy ma swoje atuty. Sernas to szybkość i niekonwencjonalność, Robak gra dobrze w powietrzu i strzela bramki z pozycji, z których mało kto sobie wymarzył strzelać bramki. Jeden drugiego uzupełnia.

Na treningach pojawił się u was Lorenzo Pique. Co możesz o nim powiedzieć? W końcu to również obrońca.

- Ogólnie rzecz biorąc staram się nie oceniać kolegów, czy testowanych zawodników. Ponadto nie przyglądałem się jego grze, tylko brałem czynny udział w treningu i podczas niego człowiek nie przykłada uwagi do tego, jaki zawodnik jak się zachowuje, trzeba się skupiać na tym co ma się do roboty. Widać po nim, że jest wyszkolony w Holandii, bo piłka w żaden sposób mu nie przeszkadza, ponadto jest dosyć dobrze zbudowany i to atuty, które za nim przemawiają. Warto mu się przyjrzeć, a czy będzie pasował do koncepcji, czy nie, trzeba spytać trenera.

Pojawiły się doniesienia, że Hubert Wołąkiewicz może odejść do Polonii Warszawa. Co byś doradził swojemu koledze, jako zawodnik grający w przeszłości w Polonii?

- Jak pamiętam, zanim Hubert przyszedł do Lechii, był właśnie w Polonii na testach. Tam chcieli go bardzo, ale nie dogadali się jeśli chodzi o sprawy finansowe. Przyszedł do Lechii i zrobił z nią awans. Stał się kapitanem drużyny i zawodnikiem, który gra w reprezentacji Polski. Myślę, że sam będzie doskonale wiedział co zrobić, bo ja nie wiem na jakim etapie są jego rozmowy z Lechią i czy którykolwiek z klubów w Polsce coś mu zaproponował. Żaden zawodnik by tego nie ujawnił i nie dziwię się, że są to jak na razie tylko plotki. Odejście Huberta zdecydowanie by osłabiło drużynę, bo jeśli chodzi o polską Ekstraklasę jest to zawodnik topowy i znalazłby miejsce w pierwszym składzie każdego polskiego klubu. Życzę mu najlepiej i wiem, że wybierze najlepszą dla siebie opcję ale wiem, że Lechia jest specjalnym dla niego klubem, w którym pokazał się w Polsce i będzie to dla niego ciężka decyzja.

W ostatnim meczu reprezentacji słabo ocenieni zostali obrońcy. Nie myślisz o sobie w kontekście kadry?

- Nigdy nie patrzę jakie dziennikarze wystawiają noty zawodnikom, a czy czuję się gotowy grać w reprezentacji? To pytanie do trenera. Na razie nie jestem powoływany i nie ma dla mnie tematu. W pewnym momencie trener Kafarski stwierdził, że powinienem dostać szansę, ale trener Smuda stwierdził, że ma lepszych zawodników i szanuję jego decyzję, bo to jest trener reprezentacji, który jest rozliczany za wyniki. Gra w kadrze to marzenie każdego, kto gra w piłkę. Ja staram się robić wszystko na sto procent moich możliwości i myślę, że jeśli będzie mi to dane, to prędzej czy później zaliczę ten debiut. Jeszcze trzy mecze do końca rundy, później będzie zgrupowanie kadry, w którym zagrają zawodnicy z Ekstraklasy, więc może będzie troszkę łatwiej, ale najpierw musi być dobra forma i zdrowie.

W momencie gdy oglądasz mecze kadry nie masz czasami chęci wejść na boisko i pokazać na co ciebie stać?

- W kadrze grają zawodnicy z najwyższej półki. Najlepszym polskim stoperem jest dla mnie Tomek Jodłowiec, który jednak dochodzi do siebie po kontuzji. Podobnie Wojtkowiak z Lecha to bardzo dobry zawodnik. Trzeba równać do najlepszych, a w kadrze grają jak nie najlepsi, to jedni z najlepszych zawodników.

W ostatnim czasie Lechii ciężej przychodzą zwycięstwa. Czy to zadyszka, czy może przypadek?

- Z Polonią wygraliśmy, przegraliśmy natomiast z Lechem. Z ŁKS-em awansowaliśmy do kolejnej rundy Pucharu Polski, więc też można liczyć to za zwycięstwo. Patrząc na tabelę nie ma zespołów, które nie miałyby w tej rundzie wzlotów i upadków.

Macie 20 punktów, a Widzew 15, wy macie punkt straty do podium, a Widzew jest na miejscu spadkowym. Liga w tym roku jest bardzo wyrównana...

- Trzeba się z tego cieszyć, bo wygląda na to, że na 5-8 kolejek przed końcem ligi, połowa drużyn nie będzie o nic walczyła, a tylko kilka drużyn będzie rozdawać karty i grać o stawkę. Dzięki temu więcej ludzi przychodzi na mecze, liga jest atrakcyjniejsza i podnosi się poziom.

Jeszcze pięć lat temu było dużo mniej znanych twarzy w polskiej lidze. Mam tu na myśli i powroty Polaków do ligi i zawodników zagranicznych. Poziom ligi wzrasta?

- Coraz więcej bogatych firm i osób prywatnych wchodzi w polską piłkę, są coraz większe pieniądze i można zaobserwować jakieś zmiany. Następują migracje, ale już nie z polskiej ligi, a do niej i wypada się z tego cieszyć. Czym więcej zawodników dobrej klasy, tym liga jest bardziej atrakcyjna. Mamy między innymi Andreu, wychowanka Barcelony, który gra w Polonii. W tej szkole słabych zawodników się nie wychowuje, więc tacy zawodnicy podnoszą poziom. Oby testowany przez nas Lorenzo Pique też szybko się zaaklimatyzował i pokazał, że to dobry ruch, ale troszkę czasu upłynie, zanim będzie wszystko wiadomo.

Jedziecie w przerwie zimowej aż na 18 dni na zgrupowanie do Turcji. Uczestniczyłeś już w takim długim zgrupowaniu?

- Uczestniczyłem kiedyś w takim obozie z Polonią Warszawa. Trwał on bodajże 21 dni i też odbywał się w Turcji. Z jednej strony może być to ciężkie, bo w tak długim czasie bez rodziny i wśród tych samych twarzy. Z drugiej strony patrząc z punktu ekonomicznego i sportowego, bez sensu byłoby wracać i wyjeżdżać jeszcze raz. Co najmniej dwa dni byłyby stracone na podróż i nie wiadomo jakie byłyby warunki do treningów, a tam warunki z pewnością będą lepsze niż dobre, więc możemy przez te dni zrobić większą pracę i więcej dobrego dla drużyny.

Podsumowując na koniec - co musicie zrobić, aby wygrać z Widzewem?

- Strzelić jedną bramkę więcej, to najlepsza metoda (śmiech, dop. red.). A co musimy zrobić, to trener nam to powie w piątek i przed samym meczem, gdyż na pewno ma jakiś plan. Na ogół plany trenera, które zakładał przed ostatnimi przeciwnikami sprawdzały się, tylko nie zawsze my wykonywaliśmy w stu procentach zadanie, które nam powierzył. Wiem, że przeciwnik będzie rozpracowany w bardzo dobrym stopniu, kwestia tego, aby to wykorzystać.

Komentarze (0)