Grzegorz Bonin: W Górniku przeżyłem więcej niż przez całą karierę

W barwach Korony Grzegorz Bonin zadebiutował w ekstraklasie i strzelał pierwsze bramki w najwyższej klasie rozgrywkowej. Następnie zdecydował się na przenosiny do Górnika, w trójkolorowym trykocie którego w piątkowy wieczór zagra przeciwko kieleckiej drużynie.

Choć jeszcze niedawno wydawało się, że runda jesienna dla Grzegorza Bonina zakończy się meczem z Lechem (2:0), w którym skrzydłowy zerwał więzadła kości strzałkowej, to rehabilitacja przebiegała nadspodziewanie efektywnie i lider Górnika wrócił do kadry już na piątkowy mecz z Koroną Kielce, której wiele zawdzięcza.

- Z Koroną wywalczyłem awans do ekstraklasy i zadebiutowałem w najwyższej klasie rozgrywkowej - wspomina Bonin, który dla kielczan strzelił 10 bramek w ekstraklasie. - To klub, w którym zaistniałem w polskim futbolu i zadebiutowałem w reprezentacji Polski. Darzę go dużym sentymentem, ale jeżeli dane mi będzie wystąpić w tym spotkaniu będzie się liczył tylko interes Górnika - zapewnia 27-letni pomocnik.

Po trzech latach gry w Kielcach świetny technicznie zawodnik zdecydował się na przenosiny do innego klubu. Podpisał 3-letni kontrakt z Górnikiem, choć do rywalizacji włączył się także Lech Poznań. - W ciągu 2,5 roku gry w Zabrzu przeżyłem więcej niż w całej swojej piłkarskiej przygodzie razem wziętej - mówi ze śmiechem popularny "Boniek".

- Zdecydowałem się na transfer do Górnika, bo budowała się tutaj silna drużyna. Niestety nie wypaliło i spadliśmy z ekstraklasy. Potem przez rok graliśmy w pierwszej lidze i udało nam się wrócić na salony. Powoli wszystko zaczyna się układać i klub wchodzi na właściwe tory - przekonuje wychowanek Mewy Gniew.

Z końcem bieżącego sezonu wygasa kontrakt wiążący Bonina z zabrzańskim klubem. - Górnik ma pierwszeństwo w rozmowach ze mną. Chciałbym zostać w Zabrzu na dłużej - zapewnia gracz beniaminka ekstraklasy. - Rozmowy są w toku. Przed meczem z Koroną zostały tymczasowo zawieszone, bo najważniejsze jest to spotkanie, ale niebawem znów zasiądziemy do negocjacji - donosi Tomasz Wałdoch, dyrektor sportowy Górnika.

Komentarze (0)