Zwycięstwo na zakończenie jesieni - relacja z meczu Podbeskidzie Bielsko-Biała - Ruch Radzionków

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Dla takich spotkań warto chodzić na mecze piłki nożnej! Walka, ambicja, dramaturgia, jednym słowem piłkarski spektakl. Choć Podbeskidzie na początku spotkania dość niespodziewanie straciło bramkę, to piłkarzy z Bielska-Białej ani razu nie opuściła wiara w końcowe zwycięstwo.

Ostatnie w obecnym roku spotkanie Podbeskidzia zapowiadało się bardzo dobrze, bowiem bardzo prezentował się ostatnio piątkowy przeciwnik Górali, Ruch Radzionków. Owe przypuszczenia sprawdziły się w stu procentach, a emocję rozpoczęły się tuż po pierwszym gwizdku.

Te mniej radosne emocje dla bielskiej publiczności nastąpiły już w 4. minucie spotkania. Wówczas były piłkarz Podbeskidzia, a obecny gracz Ruchu, Mateusz Cieluch dośrodkował futbolówkę tak szczęśliwie, że z centry wyszedł piękny strzał. - Chciałem dograć piłkę do Mateusza Maka, ale czasem tak jest w futbolu, że szczęście pomaga - mówił po meczu strzelec bramki dla radzionkowian.

Stracona bramka podziałała na Podbeskidzie niczym czerwona płachta na byka. Górale od razu ruszyli do ataków. Co rusz skrzydłem szturmował Maciej Rogalski na współ z Mateuszem Żyłą, jednak Seweryn Kiełpin był świetnie dysponowany i nie chciał tego dnia ani razu skapitulować.

W 24. minucie idealną sytuację na zdobycie gola zmarnował Robert Demjan. Słowak był na dobrej pozycji, lecz uderzył z lewej nogi i futbolówka wylądowała poza linią boczną. Trzy minuty później po uderzeniu Damiana Chmiela bramkarz gości po raz kolejny uratował swoją drużynę. W 32. minucie Robert Demjan miał kolejną świetną szansę, lecz tym razem uderzył minimalnie obok bramki. Jeszcze w pierwszej połowie wynik mógł zmienić Mateusz Żyła i Adam Cieśliński, jednak do przerwy Podbeskidzie niespodziewanie przegrywało 0:1.

Po zmianie stron Górale nie zmienili stylu gry, a trener Robert Kasperczyk wprowadził na boisko trzeciego napastnika Sylwestra Patejuka. W 49. minucie Robert Demjan stanął przed kolejną szasną i po raz kolejny minimalnie spudłował.

Mateusz Żyła szarżuje na bramkę Radzionkowa

Bielszczanie próbowali, próbowali, aż się udało. W 62. minucie po dalekiej wrzutce z autu zamieszanie pod bramką Ruchu wykorzystał Piotr Koman, który z najbliższej odległości wpakował futbolówkę do siatki gości. Trzy minuty później aktywny tego dnia słowacki napastnik Podbeskidzia po raz kolejny zdecydował się na strzał i… po raz kolejny świetną interwencją popisał się golkiper radzionkowian. W 73. minucie Seweryn Kiełpin znowuż ukazał kunszt warsztatu bramkarskiego, tym razem po uderzeniu Michała Osińskiego.

Jedyna groźna akcja gości w drugiej części nastąpiła w 77. minucie. Wówczas po dograniu Dawida Jarki na pozycję sam na sam z Richardem Zajacem wyszedł Marek Suker. Napastnik Ruchu nie zachował do końca tejże sytuacji zimnej krwi i fatalnie huknął ponad bramką.

Gdy już się wydawało, że ten mecz zakończy się podziałem punktów, bielscy kibice poderwali się z miejsc i nie usiedli już do ostatniego gwizdka. Po dograniu z rzutu rożnego do piłki doszedł Marcin Rogalski. Pomocnik Górali nie zastanawiał się zbyt długo, uderzył piekielnie mocno i piłka wpadła do bramki gości obok bezradnego golkipera Ruchu. Wynik do końca nie uległ już zmianie i Podbeskidzie zasłużenie wygrało ten mecz.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Ruch Radzionków 2:1 (0:1)

0:1 - Cieluch 4'

1:1 - Koman 62'

2:1 - Rogalski 87'

Składy:

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Zajac - Górkiewicz (83' Cienciała), Broniewicz, Konieczny, Osiński, Rogalski, Chmiel (63' Kołodziej), Koman, Żyła (46' Patejuk), Demjan, Cieśliński.

Ruch Radzionków: Kiełpin - Mróz, Beliancin, Kowalski, Szymura, Foszmańczyk, Giel, Cieluch, Mat. Mak (67' Przybyłecki), Mi. Mak (54' Suker), Rocki (50' Rocki).

Żółte kartki: Giel, Mak, Ruch (Ruch).

Sędzia: Rafał Greń (Rzeszów).

Widzów: 3000.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)