ME: Rzutem na taśmę - relacja z meczu Śląsk Wrocław - Arka Gdynia

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Piłkarze Śląska Wrocław występujący w Młodej Ekstraklasie zremisowali z Arką Gdynia. Wrocławianie gola na wagę remisu zdobyli w 90. minucie pojedynku. Cały mecz nie stał na zbyt wysokim poziomie.

Co prawda w momencie, gdy rozpoczynał się mecz we Wrocławiu świeciło słońce, ale warunki były bardziej zimowe niż piłkarskie. W stolicy Dolnego Śląska było zimno, a boisko pokrywał biały puch. O efektownej grze w takich warunkach nie było więc mowy.

Od początku zawodnikom grało się trudno. Szybciej jednak sytuację na boisku opanowali gospodarze, którzy już w 8. minucie przeprowadzili ładną akcję. Z prawego skrzydła podanie na 16. metrze dostał Krzysztof Michalski, który miał przed sobą tylko bramkarza gości. Zawodnik z Wrocławia uderzył fatalnie i Michał Szromnik bez problemu złapał futbolówkę. Arkowcy odpowiedzieli kilka minut później. Mateusz Kuzimski dostał piłkę w pole karne, mając obrońcę na plecach obrócił się z futbolówką i pięknym technicznym strzałem po długim rogu zdobył bramkę.

Goście na tym nie poprzestali i ruszyli do ataku. W 17. minucie po dośrodkowaniu z prawego skrzydła z 5. metrów uderzył Mateusz Dąbrowski>, jednak piłka po strzale piłkarza Arki poleciała wysoko nad poprzeczką. Sytuację miał on jednak bardzo trudną. Wrocławianie zagrożenie stwarzali jedynie po akcjach Piotra Ćwielonga i Remigiusza Jezierskiego. To właśnie "Pepe" w 32. minucie był blisko zdobycia gola. Po dośrodkowaniu Dawida Abramowicza najwyżej do piłki wyskoczył Ćwielong, który znalazł się w idealnej sytuacji do wyrównania, lecz futbolówka minęła światło bramki. W pierwszej połowie zawodnicy WKS-u domagali się jeszcze odgwizdania dwóch rzutów karnych, ale sędzia pozostał nieugięty.

W drugiej połowie piłkarze od pierwszych minut ruszyli do ataków. Wrocławianie obstrzeliwali bramkę Arki, lecz głównie te uderzenia były niecelne. Zielono-biało-czerwoni popełniali też jednak błędy. W 65. minucie obrońcy Śląska dopuścili po podaniu z prawego skrzydła niepilnowanego Sebastiana Bartlewskiego do oddania strzału z woleja, jednak uderzenie zawodnika Arki było niecelne. Później na boisku znów nielicznie zgromadzeni kibice mogli zaobserwować festiwal niecelnych uderzeń.

W końcówce pojedynku gospodarze ruszyli do ataków, które, jak się okazało, przyniosły skutek. W 90. minucie po rzucie wolnym wykonywanym tym razem przez piłka spadła na głowę Roberta Menzela, który pokonał bramkarza gości. - Pokazaliśmy charakter, walczyliśmy do końca. Trzeba podziękować chłopakom - włożyli bardzo dużo serca i zdrowia, to się opłaciło. Gdyby tych minut do końca spotkania zostało trochę więcej, to może udałoby nam się zdobyć jeszcze jedną bramkę i byśmy ten mecz wygrali - mówił po meczu w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Mariusz Pawelec. Gospodarzom nie było mało i dalej śmiało atakowali, ale kolejnego gola nie zdołali już zdobyć. - Myślę, że ten remis jest sprawiedliwy - dodał Pawelec. Warta odnotowania będzie jeszcze ostatnia okazja w meczu. Po akcji jednego z zawodników WKS-u sędzia boczny wskazał na rzut wolny na wysokości pola karnego. Arbiter główny postanowił jednak zakończyć pojedynek. - Sędzia powiedział po meczu, że było już 10 sekund po czasie i nie mógł dalej kontunuowac tego spotkania. Troszkę dziwna sytuacja - wyjaśnił defensor WKS-u. Remis nie może krzywdzić żadnej z drużyn.

Śląsk Wrocław - Arka Gdynia 1:1 (0:1)

0:1 - Kuzimski 11'

1:1 - Menzel 90'

Składy:

Śląsk Wrocław: Korny (47' Kaczmarek) - Abramowicz, Menzel, Nowiński, Straszewski, Ćwielong (46' Nowak), Garyga, Madej (46' Pawelec), Michalski, Milczarek, Jezierski (46' Miazgowski) (63' Sikorski).

Arka Gdynia: Szromnik - Brodziński, Kleser, Wojowski (78' Liberacki), Bębenek (46' Seweryn), Mokwa, Rysiewski, Szwoch, Bartlewski (86' Brzuzy), Dąbrowski (46' Wesołowski), Kuzimski (71' Patelczyk).

Żółte kartki: Szwoch, Wojowski (Arka).

Widzów: 50.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)