Tomaszewski dla SportoweFakty.pl: Nie zawsze lepszy wygrywa

Lech Poznań zremisował z Juventusem Turyn 1:1 i awansował do fazy pucharowej Ligi Europejskiej. Pojedynek na Bułgarskiej odbywał się w ekstremalnych warunkach przy mocno padającym śniegu. Jan Tomaszewski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl przyznał, że sprzyjało to obrońcom.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski

- Nie wiem jak to nazwać, może mecz hokejowy? Takie były warunki. Brawo, brawo dla Lecha za to, że zakwalifikował się. Te spotkanie potwierdziło starą prawdę, iż nie zawsze lepszy zespół wygrywa. Moim zdaniem Juventus był lepszy optycznie i statystycznie, ale zwycięski remis mam nadzieję, że będzie taki sam brzemienny w skutkach, jak ten na Wembley i Lech nie odpadnie w pierwszej fazie pucharowej - mówi portalowi SportoweFakty.pl Jan Tomaszewski, świetny niegdyś bramkarz.

Lech objął prowadzenie na początku meczu, kiedy głową gola zdobył Artjoms Rudnevs. Długo poznaniacy utrzymywali idealny rezultat. Dopiero sześć minut przed końcem Iauqinta doprowadził do wyrównania. Wcześniej obie strony miały okazje, po których powinny były zdobyć bramki.

- Takie warunki zawsze sprzyjają zespołowi broniącemu się. Dlatego, żeby strzelić w takich warunkach, to duża sztuka. To było widać. Oni mieli praktycznie trzy sytuacje w pierwszej połowie, gdzie nie trafiali do bramki po błędzie Kotorowskiego w pierwszej minucie. Później również była podobna okazja, ponieważ ciężko jest o precyzję w takich warunkach. Łatwiej jest obrońcy wybić w trybuny czy pole niż trafić do siedmiometrowej bramki. Takie były jednak warunki i bardzo się cieszę, że Lech awansował i jest to taka jedna jaskółka. Wprawdzie jest siedmiu obcokrajowców w tej "jedenastce", lecz to nieważne, ponieważ to jest polska drużyna klubowa - przyznaje nasz rozmówca.

W Lechu świetnie spisywał się w ataku Sławomir Peszko. W defensywie większość pojedynków wygrywał Manuel Arboleda. Kogo pochwaliłby Tomaszewski? - Wszystkich wyróżniłbym. Na takim boisku trudno jest nie popełnić błędy. Włosi, którzy są lepsi technicznie, mieli mnóstwo niecelnych podań. Trzeba przyznać, że zawodnicy Lecha jeśli już popełniali błędy, to szybko się rewanżowali. W takim meczu nie można kogoś wyróżniać albo potępiać.

W ostatniej kolejce Lech zagra w Austrii z Salzbugiem. Ma już zapewniony awans - tak jak Manchester City. Anglicy są pierwsi w tabeli i zakończą rywalizację w grupie na stadionie Juventusu. Jest zatem szansa na awans na pierwszą pozycję.

- Lech powinien z Salzburgiem zagrać w pierwszym składzie i o zwycięstwo. Są do wygrania pieniądze, ale także punkty, które zdobywa się dla danego kraju. My jesteśmy tam na krawędzi. Lech powinien grać na maksa, ponieważ to będzie ostatni mecz w tym roku i potem piłkarze rozjadą się na urlopy. Nie będzie już żadnej kalkulacji, że będą mieli jeszcze jakiś mecz ligowy. Powinni zaprezentować się godnie, ponieważ szlachectwo zobowiązuje - kończy Tomaszewski.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×