Paweł Zawistowski: Pozostaje żal, gdyż zimę spędzimy na przedostatnim miejscu w tabeli

Paweł Zawistowski samokrytycznie podsumował zakończoną właśnie rundę jesienną Ekstraklasy. Zawodnik nie jest do końca zadowolony ani ze swoich osiągnięć indywidualnych, ani z miejsca jakie Arka zajmuje przed przerwą zimową.

- Na moją ocenę rzutuje nieco miejsce Arki w tabeli. Pod tym względem jest niedosyt, nie mogę być więc zadowolony. Miejsce jest jakie jest i tego już niestety nie zmienimy. Dlatego mieliśmy nadzieję, że w ubiegły weekend zagramy na naszym szczęśliwym boisku z Wisłą i dzięki punktom odbijemy się od strefy spadkowej. Niestety kolejka ze względów atmosferycznych została odwołana. Na pewno pozostaje żal, gdyż zimę spędzimy na przedostatnim miejscu w tabeli. Co do mojej dyspozycji to nie mi to oceniać. To jest domena trenera i jego trzeba o to zapytać - twierdzi pomocnik Arki.

Mogący grać na różnych pozycjach w środkowej strefie boiska piłkarz, w 12 występach w żółto-niebieskich barwach, zdobył tej jesieni tylko jedną bramkę - w zwycięskim spotkaniu przeciwko Koronie w Gdyni. Jego dorobek mógłby być bardziej okazały, ale zabrakło skuteczności, a także łutu szczęścia pod bramką rywali.

- Szkoda tych wszystkich niewykorzystanych sytuacji. Ciągle nie można jednak ich rozpamiętywać, gdyż to odbija się potem na psychice. Na szczęście nie śnią mi się one po nocy. Za to na treningach staram się poprawić niedoskonałości. Muszę i chcę głównie poprawić swoją skuteczność. Tą pierwszą, najważniejszą bramkę udało mi się już strzelić, teraz na wiosnę czekam na kolejne gole w barwach Arki - zaznacza zawodnik.

Wypożyczony tylko z Jagi piłkarz odniósł się także do swojej aklimatyzacji w drużynie trenera Pasieki. - W Arce i w ogóle w Gdyni czuję się bardzo dobrze. Miałem tylko nadzieję, że tych bramek będzie ze 2-3 więcej. Jeśli chodzi o systemy gry, to równie dobrze czuję się w ustawieniu 4-4-2, w jakim graliśmy w Jadze, jak i w systemie 4-5-1 lub 4-1-4-1, jaki preferuje trener Pasieka w Arce - podsumowuje swoja postawę Zawistowski.

Komentarze (0)