Zagłębie Lubin jeździ do SPA

W piątek treningi zakończą piłkarze KGHM Zagłębia Lubin. Sztab szkoleniowy Miedziowych funduje swoim graczom dużo łatwiejsze zajęcia, zabierając ich do SPA lub na basen. - Piłkarze nie mają na co narzekać - mówi dla SportoweFakty.pl Marek Bajor, trener Zagłębia.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski

SPA, basen, zabawy

Plany wszystkim klubom pokrzyżowała ponad tydzień temu pogoda. Nagły atak zimy sparaliżował nie tylko treningi, ale i ligową kolejkę. Zmrożone boiska nie nadawały się do użytku, a mocno padający śnieg jeszcze pogorszył sytuację. Ekstraklasa SA postanowiła przełożyć 16. serię spotkań na końcówkę lutego. Wiele klubów już zakończyło treningi. W Lubinie zajęcia zakończą się w piątek.

- Mamy teraz takie bardziej swobodne treningi. Bawimy się piłką. Jedziemy też do ośrodka SPA. Tam mamy jakieś zajęcia na rowerkach. Wszystko jest na luzie, rekreacyjne treningi. To sama przyjemność. Pójdziemy też na basen. Staramy się urozmaicić to wszystko i chyba nam się to udaje. Zawodnicy nie mogą narzekać - przyznaje w rozmowie z naszym portalem szkoleniowiec Zagłębia Marek Bajor.

Lubin, Grodzisk i Turcja

W piątek piłkarze udadzą się na urlopy i w klubie ponownie zameldują się 10 stycznia. Na ten dzień sztab szkoleniowy zaplanował pierwszy trening. Do 18 stycznia Zagłębie będzie trenowało na własnych obiektach. Dzień później Miedziowi wyjadą na pierwszy obóz przygotowawczy. Odbędzie się on w Grodzisku Wielkopolskim i potrwa do 29 stycznia. 1-5 luty to treningi w Lubinie, a 6-16 luty to wyjazd na drugi obóz do Turcji.

- Mamy już gotowy plan przygotowań aż do pierwszego spotkania. Wszystko jest ustalone, co będziemy robili. Wiadomo też, kiedy zagramy sparingi. Nie mamy jeszcze dokładnie ustalonych sparingpartnerów podczas drugiego zgrupowania, które odbędzie się w Turcji. Na pewno są zaplanowane cztery mecze, ale z kim dokładnie, to się jeszcze okaże. W Polsce, w tym pierwszym okresie, gramy z teoretycznie ze słabszymi przeciwnikami. W Turcji na pewno będą mocniejsze zespoły - przyznaje Bajor.

Runda jesienna

Zagłębie w rundzie jesiennej miało wzloty i upadki. Ostatecznie wylądowało na dziesiątym miejscu, ale równie dobrze mogło być wyżej lub niżej w ligowej tabeli. Odległości między zespołami nie są duże. Miedziowi mają tylko dwa punkty przewagi nad przedostatnią Arką Gdynia i cztery straty do GKS-u Bełchatów (piąte miejsce). W sumie Miedziowi zgromadzili 19 "oczek".

- Na pewno nie była to dla nas runda bardzo udana. Mieliśmy różne spotkania. Jedne były lepsze, drugie gorsze. Jednym meczem można niwelować przewagę do innych zespołów. Czujemy niedosyt po tej rundzie. Wydaje się, że 4-5 punktów więcej zadowoliłoby nas. Wówczas te miejsce w tabeli byłoby inne. Były takie mecze, które nie powinniśmy przegrać lub zremisować - szczególnie na swoim terenie. Na pewno ta runda nie była zła. Trochę nam zabrakło do tych założeń, które sobie założyliśmy przed sezonem - mówi opiekun Zagłębia.

Brzemienna w skutkach porażka ze Śląskiem

Fanom lubinian najbardziej na sercu ciąży porażka ze Śląskiem Wrocław (1:3). Doszło do niej w 11. kolejce. Od tamtego spotkania kibice nie dopingują swoich pupili. Doszło nawet do sytuacji, że podczas pojedynku z Widzewem Łódź lżyli z zawodników. Piłkarze byli rozczarowani takim zachowaniem. Zdawali sobie jednak sprawę, że mecz ze Śląskiem zupełnie im nie wyszedł i rozumieli poniekąd frustrację kibiców.

- Zagraliśmy słabe spotkanie ze Śląskiem. Kibice mieli do nas sporo uwag. Czasami jest tak, że wszystko wychodzi, a nam wtedy nic nie wychodziło. Śląsk był lepszy i wygrał to spotkanie. Fani mieli do nas pretensje, ale my sami mieliśmy je do siebie. Tak to jednak nieraz bywa. Ten mecz był naszym najgorszym w rundzie jesiennej. Szkoda, że akurat w derbach. Derby to zawsze derby i gdzieś tam liczyliśmy, że powalczymy jak równy z równym. Okazało się inaczej - kończy Marek Bajor.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×