Teraz nowy szkoleniowiec łodzian może skupić się tylko na prowadzeniu zespołu. Nie będą rozpraszali go dziennikarze co chwilę wydzwaniając do Czesława Michniewicza. Jeśli trener złamie ten zakaz, to czeka go surowa kara finansowa oraz będzie musiał ponadto tłumaczyć się z tego przed prezesem klubu Marcinem Animuckim.
- Mamy w Widzewie takie standardy i trener Michniewicz podpisując z klubem kontrakt je zaakceptował. Poprzednich szkoleniowców, Pawła Janasa i Andrzeja Kretka, także obowiązywały te zasady i żaden z nich nie zgłaszał zastrzeżeń – mówi Faktowi.pl rzecznik prasowy Widzewa Michał Kulesza.
Wcześniej Michniewicz bez problemu udzielał takich wywiadów. Łatwiej było się na niego namówić. Trener przyznaje, że wcale nie zamyka się na dziennikarzy i nadal chętnie z nimi rozmawia. - To nie jest tak, że ktoś zabrania mi rozmawiać z dziennikarzami. Jestem otwarty na media, ale na rozmowy umawiam się tylko przez biuro prasowe. W niczym mi to nie przeszkadza, chętnie spotkam się z każdym przedstawicielem mediów, ale tu nas, w klubie. Takie samy zasady obowiązują w wielu zachodnich klubach, a z tego co wiem, także w Wiśle Kraków i Legii Warszawa - dodaje na łamach Faktu.
Źródło: Fakt.