Od pierwszego dnia przygotowań na treningach Cracovii pojawiali się gracze starający się o angaż w ostatniej drużynie ekstraklasy: Jurij Furta i Andrej Sahajdak z Karpa Lwów, Pawel Płaskonny z Niemenu Grodna, Aleksandr Dimitrijew z Honefuss BK, Zakaria Kibona z PK-35 Vantaa, Zvonimir Stanković (bez klubu), Nusmir Fajić z NK Travnik, Branislav Vejnović z FK Indjija, Paweł Iwanicki z Warty Poznań oraz Dawid Krieger z drugiej drużyny Energie Cottbus.
- Jeśli nas opuścili, to znaczy, że nie pasują do naszej koncepcji i poziomu. Jedyny, który dał dobry sygnał, to Dawid Krieger z Niemiec - mówi Szatałow i dodaje, że Krieger jednak też nie byłby w tym momencie wzmocnieniem: - Potrzebuję ludzi gotowych do boju od pierwszego meczu. On potrzebuje jeszcze trochę nauki.
Trener Pasów broni jednak ideę przeprowadzania takich zakrojonych na szeroką skalę testów: - Takie testy mają sens. W Polonii Bytom takie testy dały zawodników, których nikt nie znał, a w lidze grali z dobrym skutkiem. Na przykład Szymon Sawala. Jedynym, którego zakontraktowaliśmy bez testów był Barcik. Oglądałem 10 płytek z jego występami, potrzebowaliśmy prawego pomocnika i gonił nas czas, więc się zdecydowaliśmy.
Szatałow przyznał, że wbrew wcześniejszym zapowiedziom, odrzucona "10" nie była wcześniej oglądana na żywo ani przez niego, ani przez dyrektora sportowego, Tomasza Rząsę. W najbliższym czasie w Krakowie pojawią się za to zawodnicy już wstępnie wyselekcjonowani: - Oglądaliśmy ich na płytach. Nie mamy sieci skautingowej, więc wstępnie musieliśmy na tym bazować. Powiem tak - szukaliśmy niespodzianki. Teraz będziemy sprowadzać na testy zawodników, których wcześniej oglądaliśmy i chcieliśmy ich w listopadzie, grudniu.