Szymon Mierzyński: Czy Warta zacznie być widoczna na Stadionie Miejskim? Do tej pory obiekt ten kojarzył się przede wszystkim z Lechem.
Izabella Łukomska-Pyżalska: Na pewno będziemy o tym rozmawiać. Postaramy się przeprowadzić działania, dzięki którym zaistniejemy na tym stadionie. W tej kwestii liczę na przychylność zarówno władz miasta, jak i Lecha. Do rozpoznawalności Warty podchodzimy zresztą bardziej ogólnie. Zmierzamy do zwiększenia frekwencji i do tego, żeby po prostu więcej się o nas mówiło.
Na co pani liczy w rozmowach z Lechem? Jest pani optymistką?
- Mam nadzieję, że wszystko ułoży się dobrze. Przecież były takie czasy, że to Warta pomagała Kolejorzowi i udostępniała mu swój stadion.
To jednak dość odległa przeszłość i dziś mało kto o tym pamięta...
- Zdaję sobie z tego sprawę, ale mimo to jestem dobrej myśli. Na pewno będziemy się starali, żeby współpraca układała się jak najlepiej.
Do tej pory Warta ograniczała swoją bytność na Stadionie Miejskim tylko do rozgrywania meczów. Nie miała tam swoich biur. Czy to się zmieni?
- Siedziba klubu nadal będzie przy Drodze Dębińskiej. Wiadomo, że budynki tam nie są w najlepszym stanie, ale wyremontujemy je. Obok są boiska treningowe i inne obiekty Warty, dlatego w najbliższym czasie wszystkie zajęcia będą odbywać się właśnie na Wildzie. Być może w przyszłości pomyślimy o jakichś zmianach, ale nad tym będziemy zastanawiać się w trakcie rundy wiosennej. Wiele spraw kuleje, jednak pracujemy nad tym, by doprowadzić wszystko do porządku.
Izabella Łukomska-Pyżalska
Czy w momencie przejmowania sterów w Warcie miała pani pełny obraz zadłużenia?
- Te kwestie wciąż regulujemy. Co do zaległości wobec piłkarzy, to wszystko zostało spłacone. Wraz z upływającym czasem pojawiają się jeszcze inne nieuregulowane płatności. Myślę, że kwestię długów zamkniemy ostatecznie w ciągu jednego lub dwóch miesięcy. Niedługo także zostanie podjęta decyzja co do formy prawnej, w jakiej będzie funkcjonować klub. Całość zmian zajmie trochę czasu. Pracy jest mnóstwo.
Czy zaległości wobec piłkarzy to największa część długów?
- Tak i uregulowanie tych płatności było dla nas bardzo ważne. Chcemy, żeby opóźnienia w wypłacaniu pensji nie miały już miejsca.
Czy miała pani w przeszłości kontakt ze sportem?
- Zarówno ja, jak i firma Family House angażowaliśmy się we wsparcie różnych inicjatyw związanych m. in. z uprawianiem sportu przez dzieci. Wspomagaliśmy akcje charytatywne i rajdy rowerowe.
Zaznaczyła pani niedawno, że firmę Family House należy traktować odrębnie i przynajmniej na razie nie będzie ona bezpośrednio związana z klubem...
- Zdecydowanie tak. Mam nadzieję, że w niedługim czasie uda nam się pozyskać kolejnych sponsorów, być może również z branży deweloperskiej.
Czy w dłuższej perspektywie postawiła pani przed klubem jakieś cele? Wiadomo, że w tym sezonie wielkie sukcesy są już nierealne. Za pół roku jednak zaczną się nowe rozgrywki...
- Gdy zrealizujemy cel na wiosnę, a więc utrzymanie, to pomyślimy co robić dalej. Nie ukrywam jednak, że walka o uniknięcie spadku nie zaspokaja naszych ambicji i liczymy na zdecydowanie więcej. Sporo osób zakłada, że skoro w klubie zaszły pozytywne zmiany, to z utrzymaniem nie powinno być żadnych problemów. Ja jednak wolę nie wybiegać zbyt daleko w przyszłość. Uporajmy się z tymi kłopotami, które są, a o ewentualnym biciu się o ekstraklasę można rozmawiać najwcześniej latem.
Rok temu Bogusław Baniak rozstawał się z Wartą po 2,5-letniej kadencji. Mimo niesamowitych problemów finansowych, pozostawił wtedy poukładany i nieźle grający zespół. Czy ten fakt miał decydujące znaczenie przy zatrudnianiu go po raz drugi?
- W przeszłości ten szkoleniowiec zbudował dobrą drużynę bez wielkich pieniędzy. Pokazał, że jest profesjonalistą i zawsze daje z siebie wszystko. Mam nadzieję, że teraz będzie podobnie. Bardzo na niego liczę.