Maor Melikson: Gra w Wiśle to szansa, która nie zdarza się co dzień

Reprezentant Izraela, Maor Melikson w niedzielę przyleciał do Krakowa, by sfinalizować swoje przenosiny do Wisły. Kreatywny pomocnik w sobotę rozegrał swój pożegnalny mecz w barwach Hapoelu Beer Szewa, dla którego występował od lipca 2008 roku.

Na pożegnanie swojego kapitana Wielbłądy przegrały 1:2 z Beitarem Jerozolima. - Smutno mi, że żegnam się przegranym meczem. Beer Szewa była dla mnie domem i rozstanie nie jest łatwe. Cieszę się jednak, że mogłem zagrać w tym meczu. Ciężko opisać to, co czuję wobec kibiców Hapoelu. Już za nimi tęsknię. Nawet nie wiecie jak mi ciężko z powodu odejścia - mówił w rozmowie z izraelskimi dziennikarzami.

Mimo wielkiej zażyłości z Hapoelem, Melikson cieszy się na perspektywę gry dla Białej Gwiazdy: - To szansa, która nie zdarza się co dzień. Chciałbym zostać w Hapoelu na zawsze, ale przejście do Wisły to szansa na piłkarski rozwój i awans finansowy. Jeśli wrócę kiedyś do Izraela, to tylko do Hapoelu.

- Będzie nam brakować Meliksona. Nie będzie łatwo zastąpić kogoś takiego, jak on. Życzę mu szczęścia w nowym klubie - to z kolei słowa trenera drużyny z Beer Szewy, Nira Klingera.

Meliksona w Krakowie zjawił się w niedzielę wczesnym popołudniem. Pod Wawelem czekają go badania medyczne i jeśli ich wyniki będą pozytywne, złoży podpis pod kontraktem wiążącym go z Wisłą na cztery lata i dołączy do zespołu przebywającego na zgrupowaniu w hiszpańskiej Olivie. Biała Gwiazda zapłaci za niego Hapoelowi ok. 700 tys. euro.

Komentarze (0)