Nikt nie podjął rozmów z Radosławem Gilewiczem, zaś w międzyczasie to stanowisko zaproponowano Grzegorzowi Wędzyńskiemu. Były piłkarz VfB Stuttgart zrezygnował więc z kontraktu i żegna się z Czarnymi Koszulami. - Mam honor. Chcę w ten sposób udowodnić, że nie przyszedłem tutaj dla pieniędzy. Chciałem podzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem, pomóc polskiej piłce, ale strasznie się zniechęciłem. Nic jednak więcej nie powiem. Przynajmniej na razie - w rozmowie z Gazetą Wyborczą przyznaje Gilewicz.
Również Polonia nie troszczy się o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji. - Radosław Gilewicz nie doszedł do porozumienia z władzami Polonii - ucina rzecznik prasowy Adam Drygalski.