- Za mną najbardziej zwariowane pół roku w życiu, a mecz z Ruchem Chorzów w Młodej Ekstraklasie był chyba najważniejszy w mojej karierze. Wcześniej trener Skorża zapowiedział, że niektórzy zawodnicy następnego dnia zostaną przesunięci do Młodej Ekstraklasy. Wiedziałem, że mówi o mnie. Razem ze mną w meczu z Ruchem grali Giza, Iwański i Wawrzyniak. Trener patrzył z trybun, a ja walczyłem o życie. Z całej czwórki tylko mi udało się wybronić. W tej rundzie miałem naprawdę dużo wrażeń - mówi w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego Miroslav Radović.
Serb jest niezwykle szczery w tym co mówi. - Tacy są ludzie z Bałkanów. Wolę walnąć prosto z mostu, niż obrócić się na pięcie i obgadywać za plecami. Miałem kilka nieprzyjemnych rozmów z trenerem Urbanem, kiedy za jego kadencji siedziałem na ławce, ale to facet, który też zawsze był szczery. To mi się u niego podobało. Pogadaliśmy jak mężczyzna z mężczyzną i już wiedziałem, że mi nie ufa. To było jego święte prawo, nie miałem do niego pretensji - dodaje.
Źródło: Przegląd Sportowy.