Cabaj jak Boruc, ale Cracovia niestety jak reprezentacja Polski (relacja)

Porażka z białoruskim przeciętniakiem 1:2 boli. Boli tym bardziej, że jeżeli w swojej normalnej formie, zwłaszcza fizycznej byłaby Cracovia, to zwycięstwo miałaby praktycznie zapewnione. Ale nie była. Na dodatek przez godzinę grała w osłabieniu po bezsensownej, głupiej czerwonej kartce, którą zobaczył Kamil Witkowski.

W tym artykule dowiesz się o:

Bohater spotkania z Lechem Poznań z zeszłego sezonu (Witkowski popisał się wtedy hat-trickiem - przyp. red.) w 30. minucie skierował piłkę do siatki Szachtiora. Wszystko by się zgadzało, gdyby nie fakt, że uczynił to ręką. Witkowski miał już na swoim koncie żółtą kartkę, stąd decyzja maltańskiego sędziego Josepha Attarda mogła być tylko jedna.

Mecz Cracovii z Szachtiorem był niemal kopią meczu reprezentacji Polski i Austrii na Euro 2008. Białorusini raz za razem dochodzili do dogodnych pozycji strzeleckich, ale jak w transie bronił Marcin Cabaj. Gdyby "Wąski" miał przepuścić to, co zazwyczaj w sytuacjach sam na sam przepuszczają bramkarze, to już po pół godzinie gry na tablicy świetlnej widniałby wynik co najmniej 0:2. Nazwisko polskiego bramkarza na długo zapamiętają zwłaszcza Mikita Bukatkin i Alexei Rios. Mimo doskonałych okazji, nie potrafili w stuprocentowych sytuacjach pokonać Cabaja.

Nie trafili goście, trafili za to gospodarze. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w 26. minucie Dariusza Pawlusińskiego. główkował Piotr Polczak. Z linii bramkowej futbolówkę wybił jeden z obrońców Szachtiora, jednak wprost pod nogi nadbiegającego Nowaka. Pomocnik Cracovii uderzył bez namysłu pod poprzeczkę i za chwilę utonął w ramionach kolegów z drużyny.

Minutę później znowu zakotłowało się pod bramką Cabaja. Tym razem bramkarz Cracovii nie musiał interweniować, ale piłka trafiała w okolice jego bramki to z jednej, to z drugiej strony. Najlepszą okazję stworzył Szachtior w 43. minucie - w poprzeczkę trafił Siarhei Nikifarenka, a jeden z jego kolegów z dobitki nie pokonał świetnego w sobotnie popołudnie Cabaja. Warto dodać, że kilka chwil wcześniej jak z armaty huknął Pawlusiński, ale także i tym razem, w sukurs bramkarzowi przyszła poprzeczka.

Niestety zgodnie z przewidywaniami, druga połowa to zdecydowana dominacja gości. Gości, którzy będąc w pełni sezonu, potrafili zabiegać trenującą dopiero od początku tygodnia Cracovię. Z drugiej jednak strony, do czasu, gdy siły na murawie były wyrównane, żadna z drużyn nie miała dużej przewagi.

Cracovia nastawiła się na kontry i jedna z nich mogła przynieść im nie tyle gola, co rzut karny. Arbiter rodem z Malty uznał jednak, że w 55. minucie nie było faulu na Marcinie Krzywickim, a chwilę później uderzenie Nowaka nie zablokował ręką jeden z białoruskich defensorów. Krzywicki zadebiutował tym spotkaniem oficjalnie w barwach Cracovii i trzeba przyznać, że polski Peter Crouch może być jednym z objawień nowego sezonu. Wysoki, twardo trzymający się na nogach i niezły technicznie - cóż jednak z tego, skoro przez większą część spotkania musiał biegać osamotniony na połowie Szachtiora.

Gol dla gości wisiał w powietrzu i ostatecznie w 69. minucie dopięli oni swego. Jak slalomowe tyczki mijał w polu karnym kolejnych obrońców Cracovii Andrei Lavonchyk i mając przed sobą samego już Cabaja - w przeciwieństwie do kolegów - potrafił znaleźć na jego sposób.

Szachtior nie miał zamiaru zadowolić się remisem i cztery minuty później dobił gospodarzy. Po rzucie rożnym największym sprytem w polu karnym wykazał się rezerwowy Aliaksandr Byczenok, który płaskim strzałem w długi róg zdobył drugiego gola.

Cracovia w tym momencie nie istniała. Na szczęście dla krakowian formą błysnął Cabaj i w samej końcówce obronił jeszcze dwa piekielnie mocne uderzenia graczy z Białorusi. Parada z doliczonego czasu gry w, kolejnej, sytuacji sam na sam z Siarheiem Balanovichem może stać się podstawą do filmu: "Jak bronić niemożliwe do obronienia strzały".

Nie wypadł okazale pierwszy mecz Cracovii w Pucharze Intertoto. Drużyna z Soligorska to co najwyżej drużyna na środek tabeli polskiej ligi, lub jej dolne rejony, ale przygotowanie fizyczne i wybieganie wystarczyło na polską drużynę w sobotnie popołudnie.

Cracovia Kraków - Szachtior Soligorsk (1:0)

1:0 - Nowak 26'

1:1 - Leonchyk 69'

1:2 - Bychanok 73'

Składy:

Cracovia Kraków: Cabaj - Kulig, Polczak, Tupalski, Wasiluk – Palusiński (73' Majros), Baran (62' Karwan), Kłus (75' Kostrubała), Nowak - Witkowski, Krzywicki.

Szachtior Soligorsk: Makauchik - Zhukovski, Leonchyk, Bukatkin (60' Bychanok), Hukaila, Rios (41' Nikifarenka), Ziuleu (61'Martsinovich), Kavalchuk, Balanovich, Chalei, Branfiłow.

Żółte kartki: Polczak, Witkowski (Cracovia) oraz Zhukovski (Szachtior).

Czerwona kartka: Witkowski /30' - za drugą żółtą/ (Cracovia).

Sędzia: Joseph Attard (Malta).

Komentarze (0)