Lechici pokonali Bragę 1:0 po bramce Artjomsa Rudnevsa, co stawia ich w bardzo dobrej sytuacji przed rewanżem. Nie rozegrali oni co prawda wielkiego meczu, ale i tak wynik mógł być jeszcze bardziej okazały. - Zrobiliśmy to co do nas należało. Można mówić, że mogliśmy strzelić jeszcze jedną lub dwie bramki, ale Braga to dobry zespół, więc cieszmy się z tego co jest. Jest to dobra zaliczka na wyjazd. Podchodzimy do tego jednak spokojnie. Poczekajmy do rewanżu, bo będzie to ciężkie spotkanie. Wiadomo, że nasze szanse wzrosły, ale procentowo nie chcę ich określać - mówi Krzysztof Kotorowski.
Podobnie jak w meczu z Juventusem Turyn piłkarze obu drużyn rywalizowali w zimowych warunkach atmosferycznych. Temperatura nie była co prawda tak niska jak w grudniu, ale nie obyło się bez opadów śniegu, co utrudniało operowanie piłką. Czy można powiedzieć, że pogoda sprzyjała polskiej drużynie? - Będziemy mądrzejsi po rewanżu. Tam nie będzie śniegu i zagramy na świetnej murawie. Pewnie pogoda trochę nam pomagała, bo w takich warunkach graliśmy z Juventusem, choć z drugiej strony jesteśmy po zagranicznych obozach, gdzie trenowaliśmy na dobrych i zielonych boiskach, więc również była to dla nas nowość - uważa Kotorowski, który już przed meczem obawiał się takich warunków. - Nie chciałem śniegu, ale rano się obudziłem i zobaczyłem, że jest. Takie jest życie i trzeba było zmagać się z aurą.
Bramkarz Lecha nie miał jednak zbyt wiele pracy. Na początku meczu popisał się piękną interwencją, a później już tak klarownych okazji Portugalczycy nie mieli. - O to chodzi, żeby tak wszystko poukładać, abym pracy miał jak najmniej - mówi "Kotor", który po raz kolejny wygrał rywalizację z Jasminem Buriciem. - Na razie jest powiedziane, że Kotorowski jest numerem jeden i zrobię wszystko, aby tak zostało do końca sezonu. Jestem zadowolony ze spotkania z Bragą i gotowy do następnego meczu - zakończył lechita.