Transferowy hit Górnika prosto z boisk Ligi Mistrzów

Do transferowego hitu zimowego okienka transferowego doszło w środę w Zabrzu. Nowym zawodnikiem Górnika został bowiem Robert Jeż, kapitan MSK Żylina, który w tym sezonie rozegrał sześć meczów w fazie grupowej Ligi Mistrzów.

Transfer Roberta Jeża do Górnika jest bez wątpienia jednym z największych transferowych hitów zimowego okienka transferowego. 30-letni słowacki rozgrywający do Zabrza przeniósł się z zespołu mistrza Słowacji MSK Żilina, którego był kapitanem. W barwach słowackiej drużyny, która w 3. fazie eliminacji do Ligi Mistrzów wyeliminowała pogromcę Lecha Poznań, Spartę Praga, rozegrał sześć meczów w fazie grupowej najbardziej elitarnych klubowych rozgrywek w Europie.

Skąd przy Roosevelta pojawił się pomysł, by ściągnąć doświadczonego zawodnika? Włodarze Górnika obserwowali gracza od września. Na meczach Żyliny pojawiali się prezes Łukasz Mazur i dyrektorzy sportowi Tomasz Wałdoch i Andrzej Orzeszek. Negocjacje rozpoczęto dwa miesiące temu i przed trzema tygodniami doczekały się one szczęśliwej finalizacji.

Jeż miał barw Górnika bronić od lipca i długo wydawało się, że tak się właśnie stanie. Mimo starań działaczy zabrzańskiego klubu Słowacy byli zdeterminowani, by zatrzymać swojego lidera u siebie na rundę wiosenną. Przełom nastąpił we wtorek. - Prezes Antosik zaprosił mnie na uroczystą kolację, podczas której oznajmił mi, że kluby osiągnęły porozumienie i przechodzę do Zabrza już teraz - powiedział nowy nabytek utytułowanego śląskiego klubu na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. Rano zawodnik rozwiązał za porozumieniem stron kontrakt z MSK i wyruszył w podróż do Zabrza.

- W rundzie jesiennej brakowało w naszej kadrze zawodnika, który byłby w stanie wziąć na swoje barki ciężar gry, kiedy drużynie nie idzie. Robert jest typem zawodnika, którego było nam potrzeba - dowodził prezes Mazur. - Spaliło się mnóstwo benzyny, nałapało punktów karnych na Słowacji i mandat w Czechach, ale udało się sprawę doprowadzić do finalizacji - nie ukrywał radości sternik beniaminka ekstraklasy.

Dlaczego Jeż zdecydował się na transfer do polskiej ligi? - Górnik złożył mi konkretną ofertę. Były co prawda zapytania z innych klubów, ale żadnej oferty kontraktu nie otrzymałem. Do przeprowadzki do Zabrza przekonała mnie determinacja, jaką wkładali działacze w negocjacje. Spotykaliśmy się wiele razy i zrozumiałem, że Górnikowi naprawdę zależy na tym, bym grał dla tego klubu - wyjaśnił swoje motywy czterokrotny reprezentant Słowacji.

Podczas wtorkowej prezentacji wielu kibiców miało nadzieję, że Jeż będzie jedną z niespodzianek wieczoru. Ostatecznie rozmowy dopięto o dwanaście godzin za późno. - Wiedzieliśmy, że porozumienie jest blisko, ale rozmowy z prezesem Antosikiem były bardzo ciężkie i tak naprawdę niczego nie byliśmy pewni - przyznał prezes Mazur. Po przyjeździe Słowaka na Roosevelta doszło do pierwszego tarcia. Jeżowi zależało na tym, by w Górniku występować z numerem 12., jaki nosił w Żylinie. Dzień wcześniej władze zabrzańskiego klubu trykot z tym numerem ofiarowali kibicom, jako dwunastemu zawodnikowi drużyny zapewniając, że nikt w górniczym klubie już z tym numerem nie zagra.

- Kibice byli skłonni do ustępstw w tej naturze, ale ostatecznie udało nam się osiągnąć z Robertem kompromis - mówił z uśmiechem Mazur, wręczając Słowakowi trykot z numerem 81, czyli dwoma ostatnimi cyframi roku jego urodzenia. - Cieszę się, że Robert do nas trafił, bo każdy tak dobry zawodnik dla każdego klubu to duże wzmocnienie. Mam nadzieję, że w Górniku będzie on grał równie dobrze, co w Żylinie. Jeżeli będą omijały go kontuzje, to na pewno stanie się wyróżniającym zawodnikiem na swojej pozycji w naszej lidze - przekonywał Andrzej Orzeszek, jeden z ojców transferowego hitu w polskiej ekstraklasie.

Komentarze (0)