Spotkanie Polonii z GKS Bełchatów nie powaliło na kolana. Za to dwa razy na boisko rywala powalił pomocnik bełchatowian, Łukasz Bocian, za co wyleciał z boiska. Chwilę wcześniej bytomianie objęli prowadzenie po bramce Łukasza Tymińskiego. Mimo prowadzenia i gry z przewagą jednego zawodnika niebiesko-czerwoni dali sobie wbić kuriozalną bramkę, autorstwa Dawida Nowaka, która pozbawiła ich szans na zgarnięcie pełnej puli w tym spotkaniu.
Kanonada nieskuteczności
W pierwszej połowie spotkania Polonia zagrała słabo. Bytomianie ani razu nie zmusili Łukasza Sapeli do wysiłku uderzając celnie na bramkę golkipera Bełchatowa. Bramkarz GKS skupiał się jedynie na wyłapywaniu czytelnych dośrodkowań i prostopadłych zagrań ze środka pola do osamotnionego w ataku Grzegorza Podstawka.
Po zmianie stron kapitan Polonii właśnie mógł stać się bohaterem spotkania. Najpierw w polu karnym faulowany był przez Marcina Drzymonta, a chwilę później po zagraniu Davida Kobylika stanął przed pustą bramką bełchatowian i trafił… w słupek. - Piłka mi trochę uciekała i ciężko było dobrze przymierzyć - przyznał po meczu snajper bytomian. Na jego usprawiedliwienie trzeba dodać też fakt, że kąt był duży, a na linii bramkowej rozpaczliwie interweniował jeden z obrońców GKS.
Chwilę później strzelecką indolencję zespołu trenera Roberta Góralczyka przerwał Tymiński, dla którego trafienie to miało wartość szczególną…
Złota bramka
Pomocnik Polonii Łukasz Tymiński błyszczał formą w zimowych sparingach bytomskiej drużyny. Dzięki temu wskoczył do składu kosztem Miroslava Barcika i zdobył bramkę, która dała śląskiej drużynie prowadzenie w tym spotkaniu. Dla 21-latka było to pierwsze trafienie na boiskach ekstraklasy. - Bardzo się cieszę z tej bramki. Na pewno radość byłaby większa, gdyby dała nam ona zwycięstwo i trzy punkty, ale myślę, że remis z Bełchatowem na początek rundy nie jest najgorszym rezultatem - przekonuje autor złotej bramki dla niebiesko-czerwonych.
W kolejnych spotkaniach Polonię czeka prawdziwa próba charakteru. Bytomianie rozegrają dwa mecze na wyjeździe: z Lechią Gdańsk i Koroną Kielce, a potem przy Olimpijskiej zagości Wisła Kraków. - Podchodzimy do tych spotkań z optymizmem. Myślimy tylko o meczu w Gdańsku. Chcemy się odkuć za punkty stracone w pojedynku z Bełchatowem - zapewnia gracz Polonii.
Trenerskie zwiady
W sobotnie popołudnie na stadionie Polonii zaroiło się od trenerskich osobistości. Robert Góralczyk i Maciej Bartoszek nie byli bynajmniej jedynymi szkoleniowcami obserwującymi starcie swoich drużyn. W budynku klubowym dało się spotkać bowiem m.in. byłego trenera Ruchu Radzionków, Rafała Góraka i duet szkoleniowców Legii, Macieja Skorżę i Jacka Magierę.
Ten pierwszy od grudnia pozostaje bez pracy, a trenerzy Wojskowych wykorzystali sposobność do obserwacji gry GKS, z którym ich zespół zmierzy się już za trzy tygodnie, w 19. kolejce piłkarskiej ekstraklasy.
Czas debiutów…
W pojedynku Polonii z GKS debiutów nie brakowało. Po raz pierwszy zespół w roli szkoleniowca pierwszej drużyny na szczeblu ekstraklasy poprowadził Robert Góralczyk. W wyjściowej jedenastce jego zespołu wybiegli dwaj kolejni debiutanci w osobach Seweryna Kiełpina i Marcina Dziewulskiego, a w drugiej połowie na placu gry zameldował się Przemysław Trytko.
W zespole trenera Macieja Bartoszka pierwszy mecz rozegrał z kolei Maciej Mysiak, a po przerwie na boisko wszedł Paweł Buzała, który zaliczył asystę przy wyrównującym trafieniu dla przyjezdnych.
…i powrotów
Po przeprowadzce do Bełchatowa do Bytomia w barwach GKS wrócił Szymon Sawala. Doświadczony środkowy pomocnik nie wybiegł co prawda w pierwszym składzie bełchatowian na to spotkanie, ale na boisko wszedł także w drugiej odsłonie spotkania. - Szymon rozegrał dobre spotkanie. Wszedł na boisko i pomógł nam poukładać grę w środku pola - chwalił swojego podopiecznego trener Bartoszek.
Sam zawodnik nie ukrywał, że moment wejścia na boisko był dla niego szczególny. - Wiele osób mnie pyta, czy jak patrzę na pochylony budynek klubowy cieszę się, że już mnie w Bytomiu nie ma. Zawsze wtedy odpowiadam stanowcze "nie". W Polonii spędziłem dwa sezony i zawsze ten klub będę darzył dużym sentymentem - zapewnia 28-letni zawodnik GKS.
Bramkarzy pięciu
Patrząc na boiskowe wydarzenia w trakcie spotkania można było dojść do wniosku, że na placu gry pojawiło się nie jak zasady gry w piłkę prawią dwóch, a pięciu bramkarzy. Dwóch tradycyjnie zajęło miejsca między słupkami, a trzej pozostali... byli głównymi rozjemcami spotkania.
Pomarańczowe bluzy z długim rękawem i długie spodnie z dresu były bowiem w sobotę domeną trójki sędziowskiej z Warszawy. Marcin Borski i jego asystenci tak przestraszyli się fali mrozów, że ubrali się niczym na stok narciarski.
I pomyśleć, że Mateusz Cetnarski nie tylko grał w krótkich spodenkach, ale też jako jedyny odważył się wystąpić w koszulce z krótkim rękawkiem. Choć temperatura sięgała pięć kresek poniżej zera pomocnikowi Bełchatowa mróz nie doskwierał... Gorący chłopak!
Lifting po bytomsku
Zimowy lifting przeszła nie tylko kadra Polonii, ale także osławiony budynek klubowy. W trakcie przerwy w rozgrywkach niebiesko-czerwona siedziba klubu przy stadionie przeszła gruntowny remont. Zaraz przy wejściu wszystkich witał zapach świeżo malowanych ścian. Nie obyło się też bez tapetowania.
Bacząc na ostatnie trudne miesiące i niewesołą atmosferę wokół bytomskiego klubu można uznać, że działacze po raz kolejny zagrali na nosie sceptykom, wróżącym szybki upadek 91-letniego śląskiego klubu. Drużyna odbyła zagraniczne zgrupowanie, a do klubu trafiło kilku zawodników o uznanych na polskim rynku nazwiskach.
Czas teraz, żeby w sukurs włodarzom klubu poszli podopieczni trenera Góralczyka, spokojnie utrzymując się w ekstraklasie. Trudno byłoby o donośniejszy apel do władz miasta niż: "Mamy zespół na miarę ekstraklasy, czas na nowy stadion!".
"W Łęcznej tylko Górnik!"
Transparent o takiej właśnie treści zawisł na ogrodzeniu okalającym murawę stadionu przy Olimpijskiej. Kibice Polonii solidaryzowali się tym samym z fanami pierwszoligowca z Łęcznej, którzy byli przeciwni zmianie nazwy klubu na GKS Bogdanka. Przez pierwszy kwadrans sympatycy niebiesko-czerwonych w akcie protestu nie prowadzili dopingu.
Głośno od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego dopingowali za to swój zespół fani GKS Bełchatów. Do Bytomia dotarli trzema autokarami, a ich liczba oscylowała w granicach 200.