Marcin Ziach: W grach kontrolnych w okresie przygotowawczym prezentowaliście się w kratkę.
Janusz Dziedzic: Naszym celem nadrzędnym było nie to, by imponować formą w sparingach, a być w optymalnej dyspozycji na pierwszy mecz ligowy w Ząbkach. To, jak w okresie przygotowawczym wyglądał zespół nie ma większego znaczenia. Pracowaliśmy w szczególności nad tym, żeby dobrze prezentować się pod względem fizycznym i kondycyjnym, żebyśmy byli gotowi do walki przez dziewięćdziesiąt minut na boisku, bo piłkarsko na pewno sobie poradzimy.
Jesienne zmagania zakończyliście dwoma charakternymi zwycięstwami. Te mecze pokazały, że w Katowicach zaczyna tworzyć się zespół, który na wiosnę może pokrzyżować szyki najlepszym.
- Zdajemy sobie sprawę, że ludzie oceniają potencjał Gieksy przez pryzmat miejsca zajmowanego w tabeli. Odkąd tutaj przyszedłem zaobserwowałem stały rozwój tego zespołu, który z meczu na mecz wyglądał coraz lepiej. Potencjałem piłkarskim przewyższamy większość drużyn pierwszej ligi, tylko to wszystko trzeba udowodnić na zielonej murawie.
Kilka razy schodził pan z boiska ze słowami, których nie odważyłbym się zacytować…
- (śmiech) Byłem zadowolony z postawy drużyny, ale wiele do życzenia pozostawiały wyniki. Często zupełnie nie odzwierciedlały one boiskowych wydarzeń. Niejednokrotnie byliśmy zespołem o klasę lepszym od przeciwnika, ale nie umieliśmy tego udokumentować bramkami, albo co gorsza traciliśmy frajerskie bramki. To było niesamowicie frustrujące i wzbudzało wielką irytację.
Niemniej jednak jesień mógł pan zaliczyć na plus, bo zasilając Gieksę kilka kolejek po starcie rozgrywek został pan najskuteczniejszym strzelcem drużyny.
- Nie było to zadanie łatwe, bo nie przepracowując z drużyną okresu przygotowawczego byłem krok za chłopakami. Tym bardziej się cieszę, że jakiś swój wkład w te zwycięstwa miałem i byłem tutaj odbierany w tak pozytywny sposób. Przyszedłem do Katowic w trudnym momencie, kiedy zespół był w kryzysie. Cieszę się, że udało mi się odwrócić losy kilku spotkań, bo po to tutaj jestem.
W zimie wielkiego ruchu transferowego przy Bukowej nie było.
- Nie było, bo nie było takiej potrzeby. Wzmocnił drużynę Tomek Mazurkiewicz i myślę, że ten zawodnik szybko dostosuje się do stylu gry, jaki preferuje trener Stawowy, a umiejętnościami piłkarskimi znacząco wzmocnił rywalizację o miejsce w środku pola. Nie są jeszcze Przemek Pitry i Piotrek Plewnia, który jesienią byli silnymi punktami drużyny czy młody Tomek Hołota. Jestem pewien, że kadrowo jesteśmy dobrze przygotowani na rundę rewanżową.
Z Katowic odszedł za to Gabriel Nowak, który jesienią również był silnym punktem drużyny.
- Gabriel rzeczywiście był silnym punktem drużyny. Kilka razy dołożył swoją cegiełkę do zwycięstw w rundzie jesiennej. Dostał propozycję z ekstraklasy i otworzyła się przed nim nowa szansa. Nie ma co na nim wieszać psów. Wybrał tak, jak wybrał i każdy w Gieksie będzie za niego trzymał kciuki, żeby mu się w Górniku powiodło. Mamy liczną kadrę i myślę, że uda nam się tę lukę załatać bez szkody na postawie drużyny.
GKS Katowice jako jeden z nielicznych pierwszoligowców do rundy wiosennej przygotowywał się na zagranicznym zgrupowaniu.
- Według mnie zagraniczne zgrupowania w zimowym okresie przygotowawczym powinny być standardem. Zważywszy na warunki atmosferyczne, jakie u nas panują, w Polsce nie da się dobrze przygotować do rozgrywek. Na sztucznej murawie raczej nie zgra się drużyny i nie doszlifuje nowych wariantów taktycznych. To smutne, że tak niewiele klubów w pierwszej lidze stać na zagraniczne zgrupowanie, bo bez tego zespoły będą potrzebowały trochę czasu na wejście w rytm meczowy na naturalnej murawie. My dziś jesteśmy krok przed tymi rywalami, którzy w Polsce zostali.
Piłkarską wiosnę zainaugurujecie wyjazdowym starciem z outsiderem z Ząbek. Zapowiada się spacerek.
- Idąc takim tokiem myślenia szybko możemy się przejechać. Będziemy starali realizować się filozofię futbolu, jaką wpaja nam trener Stawowy. Nie ważne z kim, nie ważne gdzie i w meczu o jaką stawkę, będziemy walczyć o zwycięstwo. Skupiamy się na tym, żeby przywieźć trzy punkty z Ząbek, a potem będzie nam już łatwiej.
Łatwiej, to pojęcie względne. Na inaugurację przy Bukowej zagości Piast Gliwice.
- Na pewno będzie to odpowiedź także dla nas. Ja twierdzę, że mamy bardzo mocny zespół i to spotkanie da nam odpowiedź, w jakim miejscu jesteśmy. Kibice będą mogli spojrzeć na Gieksę pod kątem nieco innym niż ten, który pokazuje tabela. Mecz z ŁKS-em, którzy jesienią przejechał się po tej lidze jak walec, pokazał, że my od żadnego zespołu nie jesteśmy w tej lidze słabsi. O tym, że jesteśmy na tym miejscu, które zajmujemy po rundzie jesiennej zaważyły w głównej mierze głupie błędy. Mecz z Piastem będzie dla nas okazją do tego, by udowodnić sceptykom, gdzie jest nasze miejsce w tej lidze i zrobimy wszystko, by była to miła niespodzianka.