Aleksander Wójcik: Wiesz w jakiej sytuacji znajduje się Arka i czego w związku z tym oczekuje się od Ciebie?
Ervin Skela: Na początku chciałbym pozdrowić wszystkich fanów żółto-niebieskich. Wiem, o co walczy drużyna i czego się ode mnie oczekuje. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby pomóc drużynie w utrzymaniu.
Co Cię skłoniło, że na "stare lata" zakotwiczyłeś w Gdyni?
- Odbyłem długie i szczere rozmowy z trenerem Pasieką i dyrektorem sportowym Czyżniewskim. Przebiegały one w miłej i fachowej atmosferze, więc zdecydowałem się podpisać kontrakt. Nowy, piękny stadion, pozytywna atmosfera i cała futbolowa otoczka w Gdyni utwierdziły mnie w przekonaniu, że zrobiłem właściwy krok. Spotkałem tu fajnych ludzi, dlatego bardzo się cieszę, że tu trafiłem!
Jak się rozpoczęła Twoja długa przygoda z piłką?
- Przygodę z futbolem rozpocząłem w wieku 10 lat. Od tego momentu cały czas odczuwałem i nadal odczuwam przyjemność z gry. Mecze i gra mnie wręcz napędzają! Nic mnie tak nie nastraja pozytywnie, jak rozmowy z kolegami w szatni, przed lub po meczu. Nie ma lepszych momentów w życiu piłkarza od tych gdy zdobywasz gola i cały stadionie bije ci brawo. To jest coś wspaniałego! Uczucie nie do opisania. Chcę udowodnić, że mimo wieku - mogę jeszcze grać na wysokim poziomie.
Co wiesz o polskiej lidze i klubach w niej występujących?
Polska Ekstraklasa jest trudna i wymagająca. Gra się tutaj bardziej siłowo niż technicznie. Coś jak w Bundesliga Zwei. Dla mnie istotna jest jednak nasza gra i nasza forma. Po to tutaj zostałem sprowadzony. Obecna pozycja Arki w tabeli na pewno nikogo nie satysfakcjonuje. Musimy wspólnie zapracować na sukces i utrzymać się w lidze!
Czy to prawda, że prawie 10 lat temu grałeś wspólnie z obecnym szkoleniowcem Arki w drużynie SV Waldhof Mannheim?
- Tak trener zna mnie już długi czas (śmiech - przyp. red.). Dokładnie wie, jaki jest mój charakter. Czasami mniejsze kluby przy odpowiednim wsparciu mogą wiele zdziałać. Wszyscy musimy jednak wiosłować w równym tempie, w jednym kierunku - ostro do przodu! Gdy to nam się uda, począwszy od piłkarzy, sztabu trenerskiego, poprzez wszystkich ludzi związanych z klubem, a skończywszy na kibicach - to myślę, że mamy szansę wiele osiągnąć.
Miałeś wcześniej jakieś kontakty z Polską lub jej futbolem?
- Osobiście nie ale za to mój ojciec ponad 35 lat temu studiował tutaj, a potem był inżynierem na budowie w Warszawie. Można więc powiedzieć, że budował Waszą stolicę!
Zdajesz sobie sprawę, że w Gdyni wiążą z Twoją osobą i grą wielkie nadzieje, że masz być motorem napędowym łodzi o nazwie Arka?
- Tak wiem, że stawiane mi wymagania są wysokie i postaram się je spełnić! Trzeba jednak pamiętać, że gra drużyny zależy od wszystkich zawodników znajdujących się na boisku. Piłka nożna to gra drużynowa i trzeba swoje indywidualne aspiracje podporządkować zespołowi. Dużą rolę odgrywa też atmosfera panująca w klubie. Potrzebna jest wzajemna współpraca wszystkich osób związanych z klubem. Jeśli wszyscy będziemy stanowić zgrany organizm, to wówczas łatwiej o dobre wyniki. Ważne jest tutaj to co trener Pasieka nazywa "team spirit"
Ostatni oficjalny mecz rozegrałeś w październiku ubiegłego roku. (el. ME Albania-Białoruś, przegrany 0:2 - przyp. red.) Czy po tak długim rozbracie z piłką jesteś w stanie grać na pełnych obrotach?
- To prawda, że ostatni mecz rozegrałem w reprezentacyjnej koszulce. Trenowałem jednak w 5-ligowej drużynie niemieckiej. Intensywność i jakość treningów w Niemczech, nawet w klubach niższych klas, jest bardzo wysoka. Z drugiej strony taką przerwę uważam nawet za pozytywny objaw. Dzięki temu ponownie naładowałem akumulatory i nabrałem dystansu do pewnych spraw. Zyskałem też nowe pokłady motywacji i mam świeższe spojrzenie na futbol. Teraz jeszcze bardziej jestem zmotywowany i głodny piłki. Moja kariera zawsze rozwijała się bardzo stabilnie. Na szczęście obyło się bez poważnych kontuzji. Przy pomocy trenera powinienem szybko nadrobić zaległości.
Liczysz na to, że zadebiutujesz już w najbliższą sobotę w meczu "przyjaźni" z poznańską Lokomotywą?
- Decydującą rolę w tej kwestii będzie miał oczywiście trener. On decyduje, kto najlepiej spisuje się na treningach i jest gotowy do meczowej realizacji jego zadań taktycznych. Powoli nadrabiam zaległości treningowe - nawet zostaję sam po treningach i ćwiczę dodatkowo, tak jak przed chwilą. Jeśli trener tak zadecyduję, to wystąpię od pierwszych minut spotkania.
Grałeś zarówno jako typowy Spielmacher (niemiecka nazwa rozgrywającego - przyp. red.) ale także jako tzw. "podwieszony" napastnik. Która pozycją jest Twoją ulubioną i jakie są Twoje mocne strony?
Cały czas podczas kariery grałem w środku pola lub czasami jako właśnie drugi napastnik. Bardziej kreatywne jest typowe rozgrywanie. Moje atuty to na pewno podania do napastników, rzuty wolne i jakość gry w ofensywie. Zobaczymy jak to będzie wyglądało w praktyce, bo polska liga to dla mnie całkowicie nowe doświadczenie.
Wiesz jaki wyjątkowy mecz czeka Twoja drużynę w kwietniu?
- Nie. (podpowiedź - derby z gdańską Lechią) To oczywiste. Na całym świecie derby to najważniejsze spotkania dla kibiców. W Niemczech grałem wiele takich meczów. Więc na pewno jako cała drużyna specjalnie się przygotujemy do takiego spotkania.
Co sądzisz o poziomie polskiej ligi?
- Wcześniej nie zwracałem na to uwagi, bo nie miałem tutaj żadnych kontaktów i interesów. Od momentu pojawienia się oferty z Arki, najwięcej informacji o lidze polskiej dostaję od mojego serdecznego przyjaciela - Pawła Kryszałowicza. Na Canal + oglądałem powtórki meczu z Wisłą i jestem pod wrażeniem postawy gdyńskich piłkarzy. Niewiele im zabrakło do remisu. Podobało mi się, że cała drużyna walczyła i dużo biegała.
Czy znasz jakiś innych polskich zawodników?
- Kiedyś grałem nawet w meczu przeciwko polskiej reprezentacji ale nazwisk nie pamiętam. Natomiast z obecnej kadry znam zawodników Borussii Dortmund: Błaszczykowskiego i Lewandowskiego. Widziałem także trzy ostatnie mecze FC Koln i moim zdaniem najlepszym piłkarzem na boisku zawsze był Peszko!
Czy masz plany co będziesz robił po zakończeniu kariery? Mówiąc pół żartem, pół serio - może zostaniesz w Polsce i będziesz budował nasz kraj, jak twój ojciec?
- Raczej nie (uśmiech - przyp. red.) Na pewno zostanę przy piłce. Chcę pracować blisko klubu piłkarskiego - najlepiej w Niemczech. Moja rodzina mieszka w Niemczech i pewnie tam pozostanę i będę szukał swojego nowego miejsca w futbolu. Na dzisiaj Polska jest dla mnie wielkim wyzwaniem.
Albański reprezentant Ervin Skela w barwach Arki Gdynia.