W zimowym oknie transferowym Cracovia sprowadziła w sumie 11 nowych zawodników, w tym dwóch środkowych obrońców: Łukasza Nawotczyńskiego i Vule Trivunovicia. Wiele obiecywano sobie zwłaszcza po grze tego drugiego, który w 2010 roku został wybrany najlepszym graczem bośniackiej ekstraklasy.
Równocześnie do Tereka Grozny sprzedano Piotra Polczaka, trener Szatałow odsunął od pierwszej drużyny Marka Wasiluka, a Mariana Jarabicę w związku z kontuzją Łukasza Mierzejewskiego przekwalifikował na prawą obronę. Jeszcze przed wyjazdem na Dolny Śląsk szkoleniowiec Cracovii mówił: - Próbowaliśmy - i prawie tak jest - żeby na każdą pozycję było po dwóch zawodników. Jednak po przesunięciu Jarabicy na prawą stronę brakuje nam stoperów.
Teraz sytuacja w Pasów w obronie jest jeszcze gorsza. Na mecz do Wrocławia w ogóle nie pojechał kontuzjowany Milosz Kosanović, a w czasie spotkania ze Śląskiem urazu nabawił się Trivunović. W 17. minucie gry Bośniak próbując zablokować strzał Sebastiana Mili, źle stanął na murawie i musiał zostać zmieniony. - Prawdopodobnie to naderwanie więzadła stawu skokowego. Tuż przed meczem wypadł jeszcze Kosanović. Muszę w tej sytuacji potwierdzić to, co mówiłem - nie mam środkowego obrońcy - komentuje Szatałow.
W tej sytuacji na środek defensywy będzie musiał wrócić Marian Jarabica, który w okresie przygotowawczym jako stoper zagrał tylko dwie "połówki" w meczach z Kolejarzem Stróże i NK Osijek. Trudno wyobrazić sobie, by Szatałow sięgnął po Wasiluka, który przez ostatnie dwa miesiące pracował tylko z zespołem Młodej Cracovii. Możliwy jest jeszcze wariant z przesunięciem do defensywy Arkadiusza Radomskiego, ale kiedy na takie rozwiązanie w jesiennym meczu z Górnikiem Zabrze (2:3) zdecydował się Rafał Ulatowski, kapitan Pasów był najsłabszym ogniwem drużyny.