- Próbowaliśmy utrzymywać się przy piłce, grać wysoko i to wszystko w tym meczu było. Rozmawiałem z Tomkiem Lisowskim, który patrzył z góry na spotkanie i stwierdził, że nasza gra wyglądała dobrze. Zdecydowanie za łatwo straciliśmy bramki. Zastanawiam się, czy gdybyśmy stanęli tak jak Widzew i grali tylko piłkę do przodu, to czy osiągnęlibyśmy sukces - powiedział trener Marcin Sasal.
Szkoleniowiec Korony wyraził niedosyt z powodu słabego startu swojego zespołu w rundzie wiosennej. - Nasza sytuacja na wiosnę jest fatalna, w dwóch meczach zdobyliśmy zaledwie jeden punkt. Musimy się zabrać za ciułanie oczek. Gra nie wyglądała najgorzej, ale to nie przełożyło się na wymierne korzyści - wyjaśnił trener "złocisto-krwistych".
Na pytanie o Nikolę Mijailovicia, który w dniu meczu z Widzewem podpisał w Rosji kontrakt z Amkarem Perm, szkoleniowiec Korony był powściągliwy w ocenie zachowania Serba. - Nie jestem zdania, że brak Nikoli spowodował to, że straciliśmy trzy bramki. Potrafił on zmobilizować chłopaków, ale nie odczuwam jego braku aż tak szczególnie. Jeżeli ktoś u nas nie chce grać, to droga wolna, ja nikogo nie trzymam na siłę - zakończył swoją wypowiedź trener Sasal.