Sędzia nas skrzywdził - komentarze po meczu Jagiellonia Białystok - Śląsk Wrocław

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po zaległym spotkaniu 16. kolejki ekstraklasy jagiellończycy czuli spory niedosyt zarówno ze zdobyczy punktowej, jak i swojej gry. Piłkarze i trener Śląska natomiast narzekali na sędziego Roberta Małka, który podyktował kontrowersyjny rzut karny dla Jagi.

Orest Lenczyk (trener Śląska): Był to chyba najdłużej w mojej historii trenerskiej przekładany mecz, ale w końcu się odbył. Jak najbardziej jestem zadowolony z postawy zawodników. Bardzo mi zależało, aby po meczu z Cracovią, który był w naszym wykonaniu na dobrym poziomie, ten poziom utrzymać. W tamtym meczu nie strzeliliśmy bramki i straciliśmy dwa punkty, dzisiaj postawiliśmy Jagiellonii wysoko poprzeczkę. Wygraliśmy pierwszą połowę i w przerwie apelowałem do zawodników, aby zrobili wszystko, by drugiej nie przegrać. Jeżeli prawdą jest, że bramka zdobyta z karnego była po błędzie sędziego, to jest to kolejny taki mecz. Chłopcy doskonale zdają sobie sprawę, że z Jagiellonią można nie przegrać, ale z sędzią nie da rady.

Michał Probierz (trener Jagiellonii): Bywają takie momenty, gdy wszystkim się wydaje, że łatwo pójdzie, a wówczas jest najtrudniej. Zdawaliśmy sprawę, że ktoś kiedyś przyjedzie i urwie nam tu punkty, bo nie da się wszystkiego wygrywać. To nie przypadek, że Śląsk tylu meczów nie przegrał, bo ma dobry zespół, co widać też po zawodnikach wchodzących z ławki rezerwowych. My musimy teraz nad jedną rzeczą popracować - psychiką. Te mecze pokazują, że sparingi to jedno, a liga to zupełnie co innego i ona wszystko weryfikuje. Prosiłem, żeby przed inauguracją nie kreować nowych gwiazd w zespole i to się potwierdza. Postaram się pomóc tym chłopakom, bo wiem, że są to dobrzy piłkarze i wytrzymają presję, jaka na nich ciąży. Mamy punkt straty do lidera i zrobimy wszystko, aby w kolejnych kolejkach być ciągle u góry tabeli i mieć nadal szansę na mistrzostwo.

Remigiusz Jezierski (napastnik Śląska): Czujemy się lekko skrzywdzeni przez sędziego. Jeżeli dzisiaj sędzia wskazał karnego, to tym bardziej nam należała jedenastka w starciu z Cracovią, no ale takie jest życie. Powinniśmy wykorzystać sytuacje, które sobie stworzyliśmy, bo uważam, że zagraliśmy dobry mecz. Różnica pomiędzy Jagiellonią, w której ja grałem, a obecną jest niewielka. Ten zespół w dalszym ciągu próbuje grać piłką, utrzymuje się przy niej i rozgrywa akcje pozycyjne. Brakuje tylko tego błysku, tej indywidualności, która rozstrzygnęłaby losy meczu. Czasami był to "Grosik", czasami "Franek".

Łukasz Gikiewicz (napastnik Śląska): Zagraliśmy to, co nakreślił nam trener Lenczyk na odprawie przedmeczowej i możemy tylko gdybać, co by się stało, gdyby sędzia nie gwizdnął tego karnego. Podobne dwie kontrowersyjne sytuacje były w meczu z Cracovią, kiedy faulu na Piotrku Ćwielongu czy na mnie sędzia nie zauważył. Dzisiaj arbiter gwizdnął i Jagiellonia miała jedenastkę. Nie będę tego komentował, ale według mnie jest to mocno kontrowersyjne. Mieliśmy co prawda sytuacje, ale ich nie wykorzystaliśmy, znów kuleje nasza skuteczność. Wywieźliśmy remis z boiska byłego lidera, ale czujemy niedosyt. Jagiellonia nie była taka groźna, jak ją malowali.

Mariusz Pawelec (obrońca Śląska): W stu procentach rzutu karnego nie było. W ostatniej chwili cofnąłem nogę, a Kupisz przeskoczył i wywrócił się. Po całej sytuacji zawodnik śmiał mi się w oczy. Uważam, że właśnie ten karny zadecydował o tym, że wracamy z jednym punktem, a nie trzema. Na pewno w jakimś sensie to boli, ale remis na boisku w Białymstoku, gdzie dotychczas wszyscy przegrywali, jest zdobyczą. W ciągu kilku dni rozegraliśmy dwa dobre mecze, ale zdobyliśmy w nich tylko dwa punkty.

Marcin Burkhardt (pomocnik Jagiellonii): Pierwszą połowę zagraliśmy słabo, w drugiej też nam zabrakło sytuacji do zdobycia bramki, lecz udało się wywalczyć rzut karny. W naszej grze można było zauważyć dużo niedokładnych podań. Na pewno nie widać jeszcze błysku. Wszyscy zakładają, że będziemy ciągle wygrywać, jednak rywale inaczej do nas podchodzą, bo nie jesteśmy już zespołem środka tabeli. Inaczej się ustawiają, inaczej grają taktycznie i ktoś kto się zna na piłce, wie, że każdy mecz dla nas będzie ciężki. Tu już nie będzie wymian ciosów, to bardziej my będziemy musieli atakować i strzelać bramki z ataku pozycyjnego. Rywale będą kontrować. Jagiellonia jest pierwszy raz w takiej sytuacji i musimy się z tym oswoić. Na pewno musimy popracować nad skutecznością i stwarzaniem sobie okazji. Trzeba się podnieść, zastanowić nad sobą i nie bać się grać w piłkę. Będziemy starać się jak najlepiej przepracować najbliższe dni, by już w starciu z Lechią pokazać się z lepszej strony.

Rafał Grzyb (pomocnik Jagiellonii): Oczywiście, że wynik nie jest najlepszy, ale co mamy zrobić, jeżeli nie możemy wygrać? Stworzyliśmy kilka sytuacji, z których przy lepszych dograniach można było zdobyć bramkę. Obecnie nasza gra nie wygląda najlepiej, ale liczę, że z czasem to wszystko będzie szło do przodu. Śląsk nie bronił się całą jedenastką, też próbował atakować. Sebastian Mila i Przemysław Kaźmierczak dobrze obsługiwali bocznych pomocników wychodzących na pozycje. Do spotkania sobotniego z Lechią na pewno podejdziemy jeszcze bardziej skoncentrowani, z większą chęcią zwycięstwa i liczę na trzy punkty.

Andrius Skerla (obrońca Jagiellonii): Graliśmy dobry mecz, ale straciliśmy bramkę i musieliśmy odrabiać stratę. Mamy punkt, z czego na pewno nie możemy być zadowoleni, ale realnie oceniając przebieg spotkania, nie mogliśmy go wygrać, bo nie mieliśmy ku temu sytuacji. Śląsk bardzo dobrze taktycznie rozegrał to spotkanie, mądrze się bronił i przesuwał pod naszą bramkę, a nam trudno było wyprowadzić piłkę pod ich pole karne. Można byłoby mówić, że nie strzelamy bramek, ale jak mamy je strzelać, skoro nie stwarzamy sytuacji, dlatego musimy jak najszybciej o tym zapomnieć, trenować i patrzeć do przodu, bo przed nami kolejne mecze.

Tomasz Frankowski (napastnik Jagiellonii): Nie graliśmy tej piłki, do której przyzwyczailiśmy kibiców w Białymstoku. Po siedmiu zwycięstwach z rzędu w zeszłej rundzie przyszedł zimny prysznic i wymęczony remis ze Śląskiem, który dosyć skutecznie nas zneutralizował. My w dzisiejszym meczu stworzyliśmy akcji jak na lekarstwo, gra była chaotyczna, szarpana, nerwowa. Nie ma co ukrywać, że jesteśmy zawiedzeni wynikiem, ale musimy go przyjąć z godnością i postarać się o poprawę w kolejnym spotkaniu.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)