Napastnik Górnika imponuje formą, ale o kadrze na razie nie myśli

Do Górnika Daniel Sikorski trafił latem z rezerw Bayernu Monachium. 23-letniego napastnika włodarzom śląskiego klubu polecał sam Lukas Podolski, wierny kibic drużyny z Roosevelta. Na jesieni zawodnik dał próbkę swoich nieprzeciętnych możliwości strzelając dwie bramki. Kolejne trafienie dołożył w meczu z Zagłębiem Lubin.

Transfer Daniela Sikorskiego można już dziś określić jednym z najlepszych w tym sezonie ruchów działaczy Górnika. Choć początki przygody w Zabrzu urodzonego w Austrii napastnika do najłatwiejszych nie należały i częściej niż w wyjściowej jedenastce pierwszej drużyny grał w on zespole Młodej Ekstraklasy, to z biegiem rundy jesiennej szło mu coraz lepiej.

Przełom nastąpił w meczu młodego Górnika z Cracovią, kiedy "Sikor" zdobył dla zabrzańskiej drużyny cztery bramki. Potem wybiegł w wyjściowej jedenastce drużyny Adama Nawałki na mecz z GKS Bełchatów i walczył tak ambitnie, że spotkanie zakończył po nieco ponad godzinie ze złamanym nosem. Bokserska kontuzja nie przeszkodziła jednak napastnikowi zagrać w kolejnym meczu, z Lechią Gdańsk. Specjalnie dla niego klub sprowadził z Niemiec maskę chroniącą nos przed kolejnymi urazami.

Pierwsze trafienie na boiskach polskiej ekstraklasy przyszło przy okazji wyjazdowego meczu Górnika z Legią Warszawa (1:2). Zabrzanie w tym starciu długo prowadzili i dali sobie wbić dwie bliźniaczo podobne bramki w ostatnich minutach gry. Sikorski jednak się nie podłamał i w wieńczącym jesienne zmagania meczu z Koroną Kielce strzelił bramkę dającą zabrzanom komplet punktów.

Formą wysoki snajper imponował także w zimowych grach kontrolnych Trójkolorowych. Z siedmioma trafieniami na koncie został królem strzelców sparingów przed rundą wiosenną. Dobrą dyspozycję potwierdził, dając dobrą zmianę w meczu z Polonią Warszawa. Ta zaowocowała miejscem w wyjściowej jedenastce górniczej drużyny na mecz z Zagłębiem Lubin. Trener Nawałka swojej decyzji nie pożałował. Sikorski był bowiem najlepszym zawodnikiem na boisku i strzelił pięknej urody bramkę, która aspirowała do miana trafienia kolejki.

W grze ambitnego piłkarza można zauważyć pewną konsekwencję. - Strzelam zawsze, kiedy na trybunach siedzi tata - mówi ze śmiechem syn byłego zawodnika Legii Warszawa. W stołecznym klubie Witold Sikorski występował w latach 1979-87, sięgając wtenczas z Wojskowymi po dwa Puchary Polski. Piątkowego starcia Górnika z Arką Gdynia Sikorski senior z perspektywy trybun stadionu przy Roosevelta już jednak nie zobaczy. - Będę musiał sobie jakoś z tym poradzić. Zresztą nie jest najważniejsze to, kto trafia do bramki. Liczy się przede wszystkim dobro drużyny - przekonuje młody zawodnik.

Mentalności zwycięzcy Daniel Sikorski nauczył się podczas wielu lat gry w Austrii i Niemczech. Przygodę z piłką zaczynał w juniorach austriackiego SK Niederösterreich Sankt Pölten. Podczas jednego z turniejów potencjał w młodym zawodniku dostrzegli skauci Bayernu Monachium i ściągnęli go do drużyny z Allianz Arena.

Przez pięć sezonów napastnik Górnika zbierał szlify w drugim zespole Bawarczyków, tworząc duet snajperów z odkryciem MŚ w RPA, Thomasem Muellerem. - Dwa lata temu sztab szkoleniowy zaprosił mnie i Thomasa na treningi z pierwszą drużyną. Po dwóch tygodniach on został w kadrze, a ja wróciłem do rezerw - wspomina 23-latek. W Monachium zaprzyjaźnił się też z Lukasem Podolskim. Urodzony w Gliwicach reprezentant Niemiec polecił włodarzom Górnika transfer Sikorskiego. - Głos Lukasa Podolskiego był opinią wartą uwagi - przyznaje Łukasz Mazur, prezes utytułowanego śląskiego klubu.

Mimo dobrej formy Sikorski nie ostrzy sobie na razie zębów na grę w reprezentacji Polski. Co prawda jego celem jest występ w biało-czerwonych barwach na Euro 2012, ale teraz do kadry Franciszka Smudy powołany być jeszcze nie może, z dość prozaicznego powodu. - Nie mam jeszcze polskiego paszportu. Ostatnie miesiące były pracowite i nie miałem czasu go wyrobić. Zresztą o grze w reprezentacji na razie nie myślę. Skupiam się przede wszystkim na grze w Górniku, a reprezentacja przyjdzie w swoim czasie - uśmiecha się były młodzieżowy reprezentant Austrii.

Źródło artykułu: