- Te spotkania zadecydują o tym, czy wejdziemy do fazy play-off. I o mojej przyszłości, bo kontrakt podpisałem tylko do końca sezonu. Nawet proponowali mi wcześniej klauzulę o przedłużeniu, ale nie chciałem. Wolę zobaczyć, co z tego wyjdzie na koniec ligi i dopiero potem zadecydować - mówi na łamach polskiego dziennika Kasperczaka, mając na myśli maraton spotkań z AEK Ateny, Olympiakosem Volos i Olympiakosem Pireus.
Na wyznanie Kasperczaka błyskawicznie zareagował dyrektor generalny Kavali, Kostas Tsalikis: - W żadnym wypadku nikt z władz AO Kavala nie proponował panu Henrykowi Kasperczakowie przedłużenia kontraktu na kolejny sezon. Wypowiedziane przez niego w piątek słowa nie znajdują pokrycia w rzeczywistości. Umowa trenera Kasperczaka jest ważna do końca sezonu 2010/2011.
"Henry" pracuje w Kavali od końca listopada minionego roku. Pod jego wodzą Argonauci są bliscy wywalczenia awansu do europejskich pucharów, co jest głównym celem charyzmatycznego właściciela klubu, Makisa Psomiadisa.