Wracamy na tarczy, ale bez wstydu - trenerzy po meczu Flota Świnoujście - Sandecja Nowy Sącz

Przewaga i sytuacje podbramkowe nie przełożyły się na zdobycz punktową Sandecji w konfrontacji z Flotą Świnoujście. Mimo porażki 1:2, zarówno Mariusz Kuras, jak i Petr Němec podkreślali, że goście zaprezentowali nad morzem dobry, kombinacyjny futbol. - Wracamy na tarczy, ale nie mamy powodów do wstydu - zaznaczał, podczas pomeczowej konferencji prasowej, szkoleniowiec pokonanych.

Mariusz Kuras (trener Sandecji Nowy Sącz): Wracamy na tarczy, ale nie mamy powodów do wstydu. Zdarzają się bowiem takie mecze, gdy dobrze gra się piłką, ale nie zdobywa się bramek. Wrażenia artystyczne pozostają wtedy nieistotne. Zagraliśmy dobre spotkanie, a powodem porażki były dwa błędy defensywy. Przy pierwszym trafieniu, zabrakło szybkiej reakcji przy faulu. Gdy Flota wznowiła grę, my jeszcze dyskutowaliśmy i organizowaliśmy się w tyłach. Cieszy, że zespół pozytywnie zareagował po stracie drugiej bramki i do przerwy zdobyliśmy kontaktowego gola. Gdyby Flota dołożyła jeszcze oczko, rozpędziłaby się i trudno byłoby ją zatrzymać. Pozostaliśmy jednak w grze, podjęliśmy walkę, byliśmy blisko lepszego wyniku. Wiedzieliśmy, czego spodziewać się po gospodarzach. Spodziewaliśmy się długich piłek do Nwaogu, ponieważ ten zawodnik potrafi się przepchnąć, nawet gdy ktoś na nim wisi. Porażka boli i martwi, ponieważ dobrze grało nam się w piłkę na odpowiednio przygotowanej murawie. Przyjechaliśmy do Świnoujścia z myślą, że można zgarnąć stąd komplet punktów, ale popełniliśmy dwa błędy. Po meczu, nawet remis byłby dla nas radością, ponieważ piłkarze na niego zapracowali. Nie jest to dla mnie i Sandecji wspaniałe wejście w rundę.

Petr Němec (trener Floty Świnoujście): Wiem, że trenera Kurasa czeka trudny powrót do Nowego Sącza. Przeżyłem podobną noc w rundzie jesiennej. Przegraliśmy wtedy z Sandecją 1:2, choć również zagraliśmy fajne spotkanie. Dzisiaj, nie zagraliśmy takiego meczu, jaki sobie wyobrażałem. Byliśmy jednak w stu procentach skuteczni, ponieważ zamieniliśmy na bramki dwie stworzone sobie sytuacje. Dzięki nim, ustaliliśmy wynik na 2:0. Szkoda, że później straciliśmy bramkę do szatni, ponieważ zaczęliśmy bać się o wynik i przestaliśmy grać. Rzucaliśmy długie piłki dla Nwaogu, a goście wciąż zagrażali nam kombinacyjnymi akcjami. Nie nakazałem drużynie bronić prowadzenia, ale to rodzi się w głowach zawodników, że po stracie kontaktowej bramki - ustawiają się w tyłach i pracują w defensywie. Po triumfie nad KSZO, spodziewaliśmy się trudnej konfrontacji, ponieważ niełatwo jest wygrać dwa razy z rzędu na własnym stadionie. Sandecja była bardzo mocnym przeciwnikiem, który dobrze operował piłką. Dlatego, dziękuję piłkarzom za walkę, która została nagrodzona kompletem punktów. Jednak nad naszą grą będziemy jeszcze wiele pracować.

Komentarze (0)