Za swoje pierwsze spotkanie w barwach klubu z Niecieczy, Dariusz Pawlusiński był mocno krytykowany. W drugim pokazał już klasę, zdobył dwie bramki i zaprezentował kilka efektownych rajdów. - Marne pocieszenie, że udało mi się w drugim meczu tutaj zdobyć dwie bramki, ale co z tego skoro straciliśmy dwa punkty? Mieliśmy dwa mecze u siebie, zdobyliśmy jeden punkt i to na pewno martwi, bo liczyliśmy na komplet punktów w tych meczach. Wiadomo, jakie spotkania teraz nas czekają, więc musimy się ogarnąć i wygrać jakieś spotkanie. Dzisiaj byliśmy blisko, ale niestety szczęście uciekło od nas - uważa Pawlusiński.
Początki w nowym zespole nigdy nie są proste, ale Pawlusiński dość szybko udowodnił swoją przydatność do drużyny. Sam mówi jednak, żeby dać mu jeszcze trochę czasu. Nie popada także w hurraoptymizm, po pierwszym dobrym spotkaniu w jego wykonaniu w Termalice Bruk-Becie Nieciecza. - Jestem tu nową osobą i potrzebuję nieco aklimatyzacji. Zawodnicy muszą mnie tutaj poznać. Jestem od trzech miesięcy tutaj. Debiutując w Termalice chciałem pokazać się z jak najlepszej strony, wtedy nie wyszło. Dzisiaj też marne pocieszenie, że w miarę przyzwoite zawody, skoro nie ma trzech punktów - narzeka Pawlusiński.
Jak przyznaje pomocnik, niecieczan czeka jeszcze wiele pracy na treningach, zanim przyjdą oczekiwane efekty. Lepsze zgranie było widać już w meczu z Bogdanką, co wskazuje na to, że Pawlusiński może mieć rację. - Codziennie spotykamy się na treningu i dzięki temu coraz lepiej się rozumiemy. Im więcej takich treningów i takich zagrań jak w tym meczu, to wynik w końcu musi przyjść. Z przebiegu meczu, akcji jakie sobie stworzyliśmy powinniśmy zdobyć komplet punktów. Niestety musimy zadowolić się tylko jednym punktem w dwóch meczach. Na pewno musimy trenować wykończenie akcji, bo powinniśmy dziś jedną lub dwie bramki zdobyć - uważa skrzydłowy beniaminka.
Teraz Termalikę czeka pierwszy na wiosnę mecz wyjazdowy. Będzie to niezwykle trudny sprawdzian - niecieczanie zmierzą się w Bielsku-Białej z tamtejszym Podbeskidziem. Jesienią w starciu z drużyną spod Klimczoka był blamaż. Teraz ma być lepiej. - Na pewno pocieszające jest to, że nie będziemy faworytem w tym spotkaniu, bo jedziemy do zespołu, który aspiruje do gry w ekstraklasie i na pewno będzie nam się dużo łatwiej grało. Nie my będziemy tam prowadzić gry, będzie to Podbeskidzie i niejedna drużyna słabsza już w tym sezonie sprawiła niespodziankę i my liczymy na to, że takową będziemy w stanie sprawić w Bielsku - kończy Pawlusiński.