Gliwiczanie do przerwy byli zespołem lepszym od ŁKS-u, ale to goście trafili do siatki. Po zmianie stron podwyższyli jeszcze na 2:0 i wydawało się, że jest już po zawodach. - Stwarzaliśmy sobie sytuacje, ale gole zdobywali rywale. Doszło do tego, że musieliśmy odrabiać dwubramkową stratę - wyjaśnia Bartłomiej Sielewski.
Piast mimo nieciekawej sytuacji broni nie złożył i po nieco ponad godzinie gry zdołał zdobyć kontaktowego gola. Jego sytuację w walce o zwycięstwo skomplikowała czerwona kartka Mariusza Zganiacza. Mimo gry w osłabieniu piłkarzom Brosza udało się doprowadzić do wyrównania. Czy w Gliwicach cieszą się z wywalczonego w takich okolicznościach remisu? - Przegrywaliśmy 0:2, później graliśmy w dziesięciu, więc ten wynik powinniśmy traktować jako zdobycz punktową - mówi Bartosz Iwan. - Jeżeli popatrzymy na przebieg tego spotkania, z tego remisu możemy być zadowoleni, ale niedosyt na pewno pozostaje - dodaje Jakub Biskup.
Po piątkowym meczu sytuacja Piasta w walce o ekstraklasę skomplikowała się. Jeżeli Podbeskidzie pokona Termalicę Bruk Bet Nieciecza, gliwiczanie do miejsca premiowanego awansem będą tracić już cztery punkty.