We wtorek 8 marca Tshibamba dostał od przełożonych jeden dzień wolnego na załatwienie spraw osobistych i w klubie miał pojawić się nazajutrz. Do tego jednak nie doszło, a przez kolejne dni nikt z Larisy nie miał kontaktu z wypożyczonym z Lecha Poznań zawodnikiem.
Dla 23-letniego napastnika była to już recydywa, bowiem w podobny sposób zniknął pod koniec stycznia. Wówczas został ukarany grzywną w wysokości 3 tys. euro za każdą opuszczoną jednostkę treningową, a Nikos Kostenoglou postanowił dać podopiecznemu drugą szansę. Tym razem z racji powtarzalności czynu greckie media zaczęły spekulować, że po powrocie Tshibamby klub zerwie z nim kontrakt.
Do tego jednak nie doszło, ale na Kongijczyka została nałożona "najcięższa możliwa kara finansowa" przewidziana przez klubowy regulamin. Trener Kostenoglou nie chciał komentować zachowania zawodnika i w świetle kiepskiej sytuacji Larisy w lidze (pięć punktów straty do pierwszego bezpiecznego miejsca w tabeli na pięć kolejek przed końcem sezonu) traktuje napastnika poznańskiego Lecha jako pełnowartościowego piłkarza pierwszej drużyny, który może się przydać na finiszu rozgrywek.