Koniec Zbigniewa Małkowskiego w Koronie. Czy słusznie?

W czterech wiosennych meczach Korona Kielce straciła aż 10 bramek. Po sobotniej porażce 0:3 z Cracovią trener złocisto-krwistych, Marcin Sasal znalazł już winnego słabych wyników zespołu - Zbigniewa Małkowskiego.

Przy Kałuży 1 33-letni golkiper Korony po raz pierwszy skapitulował po strzale Mateusza Klicha z rzutu wolnego, po którym uderzona w kozioł piłka odbiła się od murawy i wpadła do siatki nad zaskoczonym Małkowskim. Przy drugiej bramce był bezradny wobec mierzonego strzału Aleksejsa Visnakovsa z 17 metrów, po którym piłka wpadła do bramki tuż przy słupku. Największą winę Małkowski ponosi przy golu na 0:3, kiedy pod pachą przepuścił do bramki strzał Saidiego Ntibazonkizy.

- Musi być zmiana w bramce. Już teraz się nad zastanawialiśmy, ale daliśmy ostatnią szansę Zbyszkowi. W tej chwili nie ma innego wyjścia - zapowiedział po spotkaniu Marcin Sasal. - Takich bramek nie wolno tracić. Na treningach wygląda to inaczej. Z trenerem Dziubą rozmawialiśmy jeszcze w hotelu tuż przed meczem i analizowaliśmy tamte bramki. Mieliśmy dość ostrą dyskusję ze Zbyszkiem, który twierdził, że przy poprzednich bramkach nie zawinił i ja się z tym zgodziłem. Natomiast w tej chwili nie potrzeba tego nawet analizować... - dodał opiekun Korony.

Czy jednak Małkowski jest wiosną całym złem kieleckiej drużyny? W mojej opinii mecz z Cracovią był pierwszym w rundzie rewanżowej, w którym były golkiper między innymi Feyenoordu Rotterdam i Hibernianu popełnił błędy kosztujące Koronę utratę bramek, a trudno winić go o puszczone gole z Zagłębiem Lubin, Widzewem Łódź i Polonią Bytom.

Z Miedziowymi Małkowski najpierw kapitalnie obronił uderzenie głową Bartosza Rymaniaka i był bezradny dopiero wobec dobitki Michała Stasiaka z dwóch metrów. Gdzie byli obrońcy Korony? W spotkaniu z Widzewem najpierw kapitalnym lobem pokonał go Nika Dzalamidze i nikt na gorąco nie ganił Małkowskiego, wszyscy za to rozpływali się nad umiejętnościami Gruzina. Drugą bramkę strzałem głową z bliska zdobył Ugochukwu Ukah, a w wynik tamtego meczu na 3:1 dla Widzewa ustalił potężnym strzałem z 8 metrów pod poprzeczkę wbiegający bez opieki w pole karne Adrian Budka. Trudno uznać Małkowskiego winnym porażki przy Piłsudskiego.

Wiele krytyki spadło na Małkowskiego również po ubiegłotygodniowym spotkaniu z bytomską Polonią, ale czy również wtedy strata trzech bramek była głównie winą 33-letniego golkipera? Przy golu na 0:1 piłkę pod nogi Przemysławowi Trytce zagrał Paweł Golański, a po strzale napastnika Polonii piłka odbiła się od słupka bramki i wpadła do siatki. Na 0:2 po dośrodkowaniu Łukasza Tymińskiego futbolówka odbiła się od Hernaniego i rykoszetem wpadła w krótki róg bramki Korony. Niewielu bramkarzy na świecie zdążyłoby z interwencją. Trzeciego gola dla bytomian zdobył kapitalnym uderzeniem z woleja w kierunku dalszego rogu Marcin Radzewicz. Małkowski nie miał nic do powiedzenia.

Wszystko wskazuje na to, że po przerwie na mecze reprezentacji miejsce Małkowskiego między słupkami zajmie sprowadzony zimą z Ruchu Chorzów Krzysztof Pilarz, który do tej pory przegrywał z nim rywalizację.

Komentarze (0)