W ostatniej kolejce Odra Wodzisław uległa 0:2 GKS Bogdance Łęczna. Przyzwoicie prezentowała się tylko na początku spotkania, a przy niekorzystnym wyniku nie miała pomysłu na odrobienie strat. - Graliśmy z nastawieniem defensywnym, czyli typowo na kontry. Do 25. minuty wydawało się, że może będzie dobrze i nam się uda. Później głupio straciliśmy dwie bramki i mecz całkiem inaczej się ułożył. Musieliśmy już się odkryć, bo co mieliśmy co stracenia? - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl analizuje Szymon Jary.
Z powodu problemów finansowo-organizacyjnych zimą doszło do wielu zmian w kadrze wodzisławskiej drużyny. Trener Skrobacz oparł ją na młodych, mało doświadczonych piłkarzach - zaledwie sześciu ma za sobą epizod w ekstraklasie. Ten eksperyment na razie nie przynosi pozytywnych skutków. - Może o to chodzi, że brakuje nam doświadczenia, cwaniactwa. W defensywie jest jeden zawodnik ograny, a reszta to sami młodzi. Na pewno walczymy na boisku, ale brakuje zgrania - nie ukrywa kapitan Odry.
Mimo wszystko 23-letni pomocnik nie traci optymizmu, choć sytuacja wodzisławian w tabeli staje się coraz trudniejsza. - Myślę, że jeszcze w niejednym meczu pokażemy na co nas stać. Urwiemy punkty tym najlepszym, tylko potrzebujemy trochę czasu. Musimy zacząć łapać punkty, żeby odskoczyć od strefy spadkowej - przekonuje Jary.