Adrian Mierzejewski: Baliśmy się rozgrywać piłkę

Trwa strzelecka niemoc Polonii Warszawa. Po raz ostatni sympatycy Czarnych Koszul z bramki cieszyli się w listopadzie, a ich zespół w ligowej tabeli stoczył się na trzynastą lokatę.

- Przede wszystkim zabrakło nam goli - tłumaczy przyczyny porażki z Widzewem pomocnik stołecznego zespołu, Adrian Mierzejewski. Poloniści w sumie oddali na bramkę Macieja Mielcarza 13 strzałów, w większości były to jednak uderzenia z dystansu, które bądź to padały łupem golkipera przyjezdnych, bądź mijały bramkę w dużej odległości. - W pierwszej połowie byliśmy stroną przeważającą, stworzyliśmy sobie kilka sytuacji po dośrodkowaniach w pole karne, zabrakło trochę szczęścia by odpowiednio wykończyć te akcje - ripostuje 24-letni reprezentant Polski.

Mierzejewski zwraca też uwagę na stan murawy przy Konwiktorskiej, która w sobotę nie pomagała w płynnym konstruowaniu akcji. - Widzew po strzeleniu gola przeszedł do defensywy, co było zdecydowanie łatwiejsze przy takim boisku - zaznacza w rozmowie z dziennikarzami. - W nasze poczynania wkradło się trochę stresu. Baliśmy się rozgrywać piłkę, próbowaliśmy za to długich podań i liczyliśmy, że coś z tego wyjdzie. Stworzyliśmy sobie kilka okazji, ale nie udało nam się trafić do siatki - relacjonuje. Ostatnim graczem Polonii, który strzelił bramkę w lidze, był Daniel Gołębiewski - miało to miejsce 21 listopada w Bełchatowie.

Polonia - licząc także rozgrywki Pucharu Polski - przegrała po raz czwarty z rzędu, na pomeczowej konferencji prasowej trener Piotr Stokowiec zespół jednak chwalił oznajmiając, że podpisuje się pod stylem gry, jaki w konfrontacji z Widzewem zaprezentowali jego podopieczni. - Jeśli tak mówi trener, należy się z tym zgodzić - przyznaje Mierzejewski. - Ładny styl czy super mecze jednak nie pomogą - nas interesują tylko punkty. Wszyscy wiemy w jakiej znaleźliśmy się sytuacji. Mam nadzieję, że ten styl pozostanie, ale zaczniemy wreszcie zdobywać bramki - podkreśla.

Czarne Koszule mają już tylko dwa oczka przewagi nad strefą spadkową. Eksperci zgodnym chórem podkreślają jednak, że pozycja ta nie jest adekwatna do potencjału drużyny, czemu wyraz dał także Franciszek Smuda, powołując na zgrupowanie drużyny narodowej nie tylko Mierzejewskiego, ale także Macieja Sadloka i Tomasza Jodłowca. - Cieszę się, że trener o mnie pamięta, pomimo słabej dyspozycji Polonii. Chcę się pokazać z jak najlepszej strony, trochę zapomnieć o aktualnej sytuacji w klubie i w pełni skoncentrować się na kadrze. Mam nadzieję, że chociaż tam uda mi się coś ugrać.

Komentarze (0)