W tym momencie podopieczni Marcina Brosza do przewodzącego stawce ŁKS-u Łódź tracą cztery oczka, do drugiego Podbeskidzia Bielsko-Biała dwa. Ten dystans można jak najbardziej odrobić, ale gliwiczanie muszą przede wszystkim zacząć wygrywać. - Wierzę, że kolejne mecze rozstrzygniemy na swoją korzyść i nadal będziemy się liczyć w walce o awans. Teraz przed nami wyjazdowe starcie z KSZO. Mam nadzieję, że rozpoczniemy tam serię zwycięstw - mówił po remisie z łodzianami Jakub Biskup.
W Ostrowcu Świętokrzyskim Piastowi powinni już pomóc Jakub Smektała i Adrian Klepczyński. Pierwszy w pełni wyleczył kontuzję i w poniedziałek zagrał w meczu kontrolnym z Gwarkiem Ornontowice, drugi odzyskuje siły po urazie żeber. Do dyspozycji trenerów nie będzie za to zawieszony za nadmiar kartek Bartosz Iwan.
Brak "Ajwena" będzie osłabieniem Piastunek, ale gliwiczanie mają tak wyrównany zespół, że trener ma go kim zastąpić. Nieważne, kto zagra, da z siebie wszystko, bo w meczu z KSZO liczy się tylko zwycięstwo. Z remisu nikt w obozie niebiesko-czerwonych cieszyć się nie będzie. - Posiadamy taką drużynę, że po prostu musimy wygrywać. Remisy nic nam nie dają. Każda strata punktów w każdym meczu jest dla nas niczym porażka - wyjaśnia Sławomir Szary.
KSZO w miniony weekend pokonało w Ząbkach tamtejszy Dolcan i coraz mocniej wierzy w utrzymanie na zapleczu ekstraklasy. Ostrowiczanie postarają się postawić Piastowi trudne warunki. - Zdajemy sobie sprawę, że łatwo nie będzie, ale wszyscy wiemy, o co walczymy. W przyszłym sezonie chcemy zagrać w ekstraklasie. W sobotę będzie interesowało nas tylko zwycięstwo - mówi drugi trener Piastunek, Dariusz Dudek.