Ku chwale Ferenca - relacja ze spotkania Ujpest Budapeszt - Górnik Zabrze

Zwycięstwem drużyny ze stolicy Węgier zakończyło się sobotnie towarzyskie spotkanie pomiędzy Ujpestem a Górnikiem Zabrze. Oba zespoły stworzyły bardzo dobre widowisko, a równie ciekawie było na trybunach stadionu im. Ferenca Szuszy, na cześć którego mecz został rozegrany.

Spotkanie sparingowe Upjestu z Górnikiem miało iście międzynarodową oprawę. Pierwszy gwizdek sędziego poprzedziły hymny Polski i Węgier, a kibice obu drużyn przedstawili oprawy upamiętniające bohatera sobotniego popołudnia Ferenca Szuszę i uroczyste powitanie śląskiej drużyny na budapeszteńskim obiekcie przez burmistrza Budapesztu i ambasadora Polski na Węgrzech Romana Kowalskiego.

W pierwszych fragmentach gry żadna z drużyn nie umiała przejąć zdecydowanej ofensywy. Górnik szukał szczęścia po ataku pozycyjnym, a Ujpest mądrze się bronił i groźnie kontrował. Największe zagrożenie pod bramką Adama Stachowiaka przyniósł w 14. minucie gry błąd Mariusza Jopa, który przepuścił zagrywaną ze środka pola futbolówkę łapiąc golkipera zabrzan na wykroku, ale ten zachował się bardzo dobrze i pewnie złapał futbolówkę.

Górnik odpowiedział dwoma groźnymi strzałami. Najpierw świetnie piłkę z lewego narożnika pola karnego uderzył Robert Jeż, ale Szabolcs Balajcza efektowną paradą przerzucił piłkę nad poprzeczką, a chwilę później na strzał sprzed pola karnego zdecydował się Adam Marciniak, po którym bramkarz gospodarzy odbił piłkę przed siebie. Obrońcy skutecznie asekurowali jednak swojego golkipera i w porę zażegnali niebezpieczeństwo.

W 20. minucie Ujpest padła pierwsza i jak się potem okazało jedyna w pierwszej połowie bramka. Po faulu Mariusza Magiery na lewej stronie boiska Węgrzy wykonywali rzut wolny. Z dośrodkowaną w pole karne futbolówką minął się Jop, a niekryty przez nikogo Peter Rajczi mierzonym strzałem głową pokonał bezradnego w tej sytuacji Stachowiaka.

Po bramce dla Ujpestu na nowo inicjatywę przejął Górnik. Zabrzanie zagrożenie pod bramką Balajczy stwarzali w głównej mierze za sprawą aktywnego w tym spotkaniu Marcina Wodeckiego, który nieźle poczynał sobie na lewym skrzydle. W 29. minucie po jego właśnie zagraniu oko w oko z bramkarzem Ujpestu stanął Grzegorz Bonin, ale jego strzał na krótki słupek na róg sparował golkiper gospodarzy. Po dośrodkowaniu z kornera głową na bramkę Ujpestu uderzał Adam Banaś, ale posłał piłkę kilkanaście centymetrów obok słupka.

Chwilę później sam Wodecki zdecydował się na uderzenie, ale tym razem piłka minęła słupek o metr. Pięć minut później znów w roli głównej objawił się "Pszczółka", który po zagraniu Tomasza Zahorskiego wpadł z piłką w pole karne, ale po jego strzale piłka odbiła się rykoszetem od jednego z obrońców i przeleciała nad poprzeczką. Na dwie minuty przed upływem regulaminowego czasu gry pierwszej połowy znów zakotłowało się pod bramką Ujpestu. Po dograniu Jeża z rzutu rożnego w gąszczu nóg piłka odbiła się od Banasia, ale chwilę później efektownie futbolówkę złapał Balajcza.

Drugą połowę od mocnego uderzenia mogli rozpocząć Węgrzy. W pełnym biegu z piłką pole karne Górnika wpadł Rajczi, ale w ostatniej chwili skuteczną interwencją zatrzymał go Jop, rehabilitując się za błąd przy pierwszej bramce. Podopieczni trenera Adama Nawałki odpowiedzieli w 55. minucie gry, kiedy po zagraniu Wodeckiego z lewego skrzydła piłkę na linii pola karnego gospodarzy przyjmował Bonin, ale źle przymierzył i posłał piłkę wyraźnie obok słupka. Chwilę później agresywnym pressingiem przyjmującego piłkę Mateusza Sławika zaatakował Rajczi, ale doświadczony bramkarz zabrzan nie dał się zwieść i wybił futbolówkę poza boisko.

W 62. minucie gry z piłką prawym skrzydłem popędził Bonin i zagrał do nabiegającego w polu karnym Piotra Gierczaka, który po strzale głową posłał piłkę obok słupka. Cztery minuty później znów zakotłowało się pod bramką Ujpestu. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka wpadła na głowę Jopa, który uderzył głową, ale na linii futbolówkę odbił bramkarz Węgrów. W 66. minucie po ładnej akcji Górnika już był remis. Z piłką lewym skrzydłem urwał się Wodecki, wszedł w pole karne i zagrał przed szesnastkę do Gabriela Nowaka, ten odegrał piłkę do Bonina, który zwiódł zwodem jednego z obrońców i wpakował piłkę do siatki.

Kilkadziesiąt sekund później zabrzanie byli o włos od objęcia prowadzenia, ale zagrywanej z lewego skrzydła piłki do siatki nie zdołał wepchnąć atakujący wślizgiem Mateusz Zachara. Ujpest w drugiej połowie skupiał się na grze długą piłką. Zagrywane wysoko futbolówki nie dochodziły jednak do napastników budapesztańskiej drużyny, bo czujnie w główkowych pojedynkach interweniowali obrońcy gości.

W 77. minucie spotkania defensorzy Górnika popełnili jednak błąd i dopuścili do piłki zagranej z prawego skrzydła Zoltana Boora, który strzałem w długi róg pokonał Sławika. Siedem minut później na strzał z ok. 25 metrów zdecydował się Rajczi, ale piłka minęła prawy słupek bramki Górnika. Zabrzanie odpowiedzieli minutę później groźnie wyglądającym rajdem i strzałem Macieja Mańki, po którym piłka przeleciała nad bramką

Trzy minuty przed upływem regulaminowego czasu gry dobre zagranie na lewym skrzydle otrzymał David Rasztovits i uderzył na bramkę, a piłka poszybowała minimalnie nad spojeniem słupka z poprzeczką bramki Górnika.

Na zakończenie kilka słów należy się kibicom. Fani obu drużyn na trybunach urządzili prawdziwą fiestę. Nie obyło się bez efektownych opraw, pirotechniki, a przez całe spotkanie trwał głośny, porywający doping. Obserwujący spotkanie z góry Ferenc Szusza w sobotnie popołudnie z pewnością nieraz się uśmiechnął.

Ujpest FC - Górnik Zabrze 2:1 (1:0)

1:0 - Rajczi 20'

1:1 - Bonin 67'

2:1 - Boor 78'

Składy:

Ujpest: Balajcza (80' Bozso) - Kiss (36' Simek), Rubus, Takacs, Pollak, Barczi (61' Balogh), Egerszegi (74' Matos), Mitrovics, Boor (80' Rasztovits), Rajczi, Sitku.

Górnik: Stachowiak (46' Sławik) - Bemben (60' Mańka), Banaś (46' Pazdan), Jop, Magiera, Bonin (88' Gross), Marciniak, Jeż (46' G.Nowak), Wodecki, Zachara (89' Wondołowski), Zahorski (46' Gierczak).

Sędzia: Jozsef Erdos (Węgry).

Widzów: 3192 (1300 kibiców gości).

Z Budapesztu: Marcin Ziach

Komentarze (0)