Nie ma się co podniecać tym, że jesteśmy tak wysoko - rozmowa z Waldemarem Sobotą, piłkarzem Śląska Wrocław

Piłkarze Śląska Wrocław nie przegrali już dwunastu ligowych spotkań z rzędu. To trzynaste rozegrają w najbliższy piątek, gdzie w Poznaniu zmierzą się z Kolejorzem. - Na takie mecze nie trzeba się specjalnie mobilizować - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Waldemar Sobota, piłkarz WKS-u.

Artur Długosz: Przed meczem z Lechem Poznań siedzi wam w głowach już to, że od dwunastu spotkań jesteście niepokonani?

Waldemar Sobota: - Szczerze mówiąc to staramy się o tym nie myśleć. Wiadomo, że na pewno jest to miłe uczucie, że od tylu spotkań nie przegraliśmy, ale po każdym meczu koncentrujemy się już na kolejnym pojedynku. Nie myślimy o tym czy mamy taką passę czy nie. Mam nadzieję, że z dobrym skutkiem skupimy się na tym najbliższym spotkaniu - skutkiem takim, że nie przegramy. Z takim nastawieniem pojedziemy do Poznania.

Przed piątkowym meczem jedziecie na zgrupowanie. Szykujecie coś specjalnego na mistrzów Polski?

- Uważam, że zgrupowanie będzie dobrym rozwiązaniem. Pojedziemy na nie we wtorek, mecz mamy w piątek. Na pewno dobrze przygotujemy się do tego pojedynku i postaramy się o niespodziankę. Z Lechem jesteśmy blisko w tabeli i uważam, że szanse będą na równi.

Dla was to chyba dobrze, że była ta przerwa na reprezentację. Kilku zawodników zdołało dojść do zdrowia, żaden z was nie pojechał też na kadrę.

- Dokładnie. Nie wiem dlaczego selekcjoner nas ominął. Niektórzy na pewno zasłużyli, aby być w tej reprezentacji. Na pewno plusem jest to, że wszyscy piłkarze, którzy byli lekko kontuzjowani doszli do pełnej dyspozycji i będą gotowi na mecz w Poznaniu. Z drugiej strony byliśmy w tym rytmie meczowym ponieważ zagraliśmy z drużyną z Czech. Mam nadzieję, że będzie dobry skutek tego wszystkiego i powalczymy w Poznaniu.

Nie ma co ukrywać - wiosną byliście "w gazie". Nie ma żadnych obaw, że ten weekend bez meczu o stawkę coś w was zmieni?

- Myślę, że nie. Jesteśmy profesjonalistami i tak, jak nas trener przygotował w zimie, staramy się jak najlepiej przełożyć to na rozgrywki ligowe. W tym tygodniu, gdzie nie mieliśmy kolejki w ekstraklasie, zagraliśmy mecz sparingowy. Myślę, że ta przerwa w ekstraklasie nie zadecyduje o tym, że ta nasza forma nagle się obniży.

Przed sezonem postawiono wam konkretny cel - miejsce w pierwszej piątce. Teraz już nawet blisko do trzeciego miejsca...

- Wystarczy spojrzeć na tabelę, która w tym roku jest chyba wyjątkowa. Mało punktów dzieli nas od miejsc w strefie spadkowej i mało do czołówki. Uważam, że nie ma się co podniecać tym, że jesteśmy tak wysoko. Musimy twardo stąpać po ziemi ponieważ już przed sezonem mówiliśmy, że mamy ambicję być bardzo wysoko, a później zimny prysznic i długo byliśmy na przedostatnim miejscu. Stonujmy to wszystko, róbmy swoją pracę i wtedy mam nadzieję, że będzie tego dobry skutek i będziemy mogli zająć dobrą lokatę w tabeli.

Ten zimny prysznic to na was chyba dobrze podziałał. Każda drużyna w lidze ma jakiś kryzys - wygrywa, przegrywa, potem remisuje. Wy na początku przegrywaliście, a teraz idziecie już tylko w górę tabeli.

- Na początku sezonu graliśmy widowiskową i dobrą piłkę. Nie mniej jednak tych punktów nie było. Przyszedł nowy trener i można powiedzieć, że od tego momentu z meczu na mecz coś zdobywamy. Mamy tych punktów dużo i oby tak dalej.

Waldemar Sobota w meczu z Lechią Gdańsk / fot. Bartłomiej Wójtowicz

Szkoda chyba tych straconych "oczek" w meczach z Jagiellonią Białystok i Cracovią. Zwycięstwa były na wyciągnięcie ręki.

- Na pewno tak, wiemy w jakich okolicznościach toczyły się te spotkania. Można też powiedzieć, że z Jagiellonią Białystok trochę sędzia nam przeszkodził ponieważ według mnie nie było tego rzutu karnego. Co do spotkania z Cracovią sami sobie jesteśmy winni. Mieliśmy zdecydowanie więcej sytuacji i jedna z okazji na pewno powinna skończyć się bramką. Tak się jednak nie stało i teraz musimy już myśleć o kolejnych spotkaniach, a nie o tym co jest już za nami.

Przeglądając pierwsze jedenastki drużyn z ekstraklasy pełno w nich obcokrajowców. U was jest zdecydowanie inaczej. W ostatnim meczu tylko Marian Kelemen w bramce, wszedł Ljubisa Vukelja. Wasze wyniki świadczą o tym, że Polacy też potrafią.

- Myślę, że gdy już gra zawodnik zza granicy to powinien być on o wiele lepszy od polskiego. To jest nasza polska liga i głównie powinni tu Polacy grać, żeby później była możliwość jakiegoś wyboru do reprezentacji. Nie mniej jednak uważam, że na pewno są też tacy obcokrajowcy w naszej lidze, którzy podnoszą ten poziom ligi. Piłkarze, którzy trafią do nas z innego kraju powinni być jednak lepsi niż Polacy.

Apropo reprezentacji - przed nami mecz z Grecją. Po tym co widziałeś z Litwą jak oceniasz nasze szanse?

- Trochę zawiodłem się po tym meczu z Litwą. Wiadomo, że boisko na pewno było fatalne i było gołym okiem to widać. Nie mniej jednak dla obu drużyn było takie samo. Zawiodłem się tym spotkaniem i ciężko mi teraz o jakieś prognozy przed spotkaniem z Grecją. Jestem patriotą i uważam, że zwyciężymy w tym spotkaniu.

Zakładając, że wygracie z Lechem Poznań to możecie wskoczyć nawet na trzecie miejsce w tabeli. Potem trzy spotkania zagracie u siebie. Przed wami jedne z najważniejszych meczy w sezonie?

- Cały sezon jest ważny i wiadomo, że gdybyśmy te cztery spotkania wygrali, a później zaczęli przegrywać... To nie jest tak, że mamy przed sobą cztery najważniejsze spotkania. Na pewno damy z siebie wszystko i nie myślimy o tym co będzie, gdy wygramy z Lechem i będziemy może na trzecim miejscu. Skupiamy się na tym, żeby z meczu na mecz zdobywać jakieś punkty. To na pewno będzie dobre na koniec sezonu.

W tej chwili macie 28 punktów. Tabela jest spłaszczona, kilka "oczek" straty do lidera, ale też tylko dziewięć przewagi nad strefą spadkową.

- Dokładnie tak. Trochę od tego spadku się oddaliliśmy. Było ciężko, ale teraz jest te dziewięć punktów. Gdy popatrzymy wyżej to do drugiego miejsca mamy cztery, a więc teoretycznie bliżej nam do czołówki niż do strefy spadkowej.

Jak na razie w Śląsku Wrocław bramki strzelają pomocnicy. Trafili już Sebastian Mila, Przemysław Kaźmierczak i nawet Piotrek Ćwielong. To co, teraz z Lechem twoja kolej?

- Zobaczymy jak zagramy z Lechem. Nie wiem czy wystąpię, jak trener będzie to widział, jaka będzie taktyka. Nie ukrywam, że trochę źle wyszedł mi mecz z Lechią Gdańsk. Jestem bardzo z tego powodu zły. Co jednak zrobić - taka jest piłka nożna. Raz wychodzi, a raz nie. Ja na pewno jednak gdy wyjdę na boisko będę starał się poprawić tą grę tak, żeby to miało jak najlepszy skutek dla drużyny.

Meczu z Lechem na nowym stadionie, przy dużej ilości widzów już chyba nie możecie się doczekać?

- Na pewno. Dla takich spotkań się żyje. Już pojedynek z Legią Warszawa był dla nas wygrany i był dużym osiągnięciem. Tak samo będzie w Poznaniu. Na takie spotkania nie trzeba się specjalnie mobilizować. Wiadomo - one same w sobie mobilizują i tak będzie i tym razem.

Z tych nowych stadionów to akurat dobre wyniki przywozicie. To dla was chyba dobry prognostyk na to spotkanie.

- Oby się to potwierdziło i tym razem.

Komentarze (0)