Bartosz Tarnowski: W ostatniej kolejce wygraliście z Polonią Warszawa 1:0. Jak oceniasz to spotkanie?
Wojciech Szymanek: Styl tego zwycięstwa nie był jeszcze taki, jakiego byśmy sobie życzyli. Ale tak się dzieje w takich meczach, szczególnie jak się gra na wyjeździe, kiedy obie drużyny potrzebują punktów. Takie mecze nie przypominają dobrych spotkań piłkarskich, tylko jest twarda walka. Wygraliśmy po raz pierwszy z Polonią w Warszawie od trzynastu lat, także można powiedzieć, że napisaliśmy nową historię. Udało nam się przełamać niemoc.
Dla ciebie był to powrót na Konwiktorską 6, gdzie kibice dobrze cię przywitali.
- Kibice mnie zawsze pamiętają tam. Jak przyjechali do nas jesienią, też o mnie pamiętali. Ale to jest już historia, teraz skupiamy się na najbliższych spotkaniach, a nie o tych co były.
Jednak pozwól, że zapytam cię o spotkania, które już są historią. W rundzie wiosennej wygraliście i przegraliście po dwa spotkania. Jak oceniasz start tej rundy?
- Zawsze mogło być lepiej. Nie jest źle, ale zawsze może być lepiej. Szkoda tego meczu w Poznaniu, z którego mogliśmy przywieźć jakieś punkty.
Dlaczego nie udało się przywieść choćby punktu?
- Dlaczego? Ponieważ nie strzelaliśmy bramek, a je traciliśmy. Proste. Gdybyśmy przynajmniej wykorzystali jedną, dwie sytuacje, które stworzyliśmy w spotkaniach z Lechem i Wisłą, to na pewno dziś mielibyśmy więcej punktów w tabeli. Jak się nie strzela na wyjazdach, to przegrywa się mecze.
Przed startem obecnej rundy, zakładaliście sobie, ile chcecie wywalczyć punktów na początek?
- Każdy chce zdobyć komplet punktów i my tak samo chcieliśmy. Chcemy w każdym meczu wygrywać, co jest normalne. Ale nie było czegoś takiego, że trener przyszedł i powiedział, że naszym celem jest wywalczenie tyle i tyle punktów. Po prostu powiedział, że każdy mecz gramy o zwycięstwo.
Od meczu z Lechem byłeś podstawowym zawodnikiem na środku obrony. Jak oceniasz swoją postawę?
- Dobrze.
A coś więcej?
- Nie, krótko. Od oceniania jest trener. Gdybym nie grał w kolejnych spotkaniach, od tego z Lechem, to by znaczyło, że coś jest nie tak. Ale gram, to najwidoczniej dobrze się prezentuję i jestem w dobrej formie.
Trener Michniewicz na pytania dziennikarzy, dlaczego grasz mówił, że swoim doświadczeniem pomagasz i uczysz mniej doświadczonego Sebastiana Maderę. Jak wygląda twoja nauka młodszego kolegi?
- Rozmawiamy i komunikujemy się. Ale o to, jak go uczę, to trzeba się spytać Sebastiana. Nie spotykamy się ze sobą i nie wymieniamy jakiś uwag.
W sobotę czeka was mecz z Arką Gdynia. O meczu tym mówi się, że jest o przysłowiowe sześć punktów.
- O sześć nie, chyba trzy. Jesteśmy blisko siebie w tabeli, ale każdy mecz gra się o trzy punkty. Do tego meczu podchodzimy jak zwykle, czyli chcemy go wygrać.
Arka ma od kilku dni nowego trenera. Czy nowy szkoleniowiec może znacząco wpłynąć na postawę waszych rywali?
- Nie mam pojęcia. To są problemy Arki. Jedynie co mnie interesuje w ich zespole to ich gra i czym mogą mnie zaskoczyć.
Wiesz już, czym mogą cię zaskoczyć gdynianie?
- Czeka nas dopiero odprawa przedmeczowa i tam się wszystkiego dowiemy. Jednak oglądałem mecz Arki z Wisłą, jest to dobry zespół, jak większość drużyn w lidze. Każdy może wygrać z każdym.
Jaki macie plan na pokonanie zawodników z trójmiasta?
- Nie stracić żadnej bramki, a strzelić je rywalom. Musimy na pewno zagrać konsekwentnie i bezbłędnie, a kluczem do sukcesu będzie wykorzystywanie szans bramkowych.